Pomimo wątpliwości Shûsaku Endo co do prawdziwego chrześcijaństwa Japończyków, przywołanych w godnym podziwu utworze „Cisza”, wydaje mi się również, że Japończycy mają fundamentalną wspólną cechę z chrześcijanami – łatwość, z jaką stawiają się na miejscu drugiego. Czyż nie jest to jeden z fundamentów chrześcijaństwa, jeden z archetypów „Kazania na Górze”, ciągłe przekonanie, że nasz wysiłek nie był wystarczająco ważny, wystarczająco wyraźny, by mogło pojawić się zrozumienie? Dostrzegam oczywiście słabość tego rozumowania: Japończycy niestrudzenie starają się postawić się na miejscu drugiego kulturowo; chcą też być lepiej zrozumiani; nie zna winy, lecz wstyd… Chrześcijanin musi postawić się na miejscu drugiego, ponieważ uważa, że wina pochodzi od niego, co nie oznacza, że popełnił winę, ale raczej, że brak uwagi dla drugiego zmusił go do niewystarczającego wysiłku, aby zapobiec błędowi.
Dzień: 11 marca 2011
Wybacz mi, zawsze coś zostanie...
W tej krótkiej refleksji na temat przebaczenia chciałem po prostu powrócić do nieadekwatności przeprosin. Przebaczenie bywa niezwykle trudne. Przyznaję, że wciąż głęboko w sercu noszę urazy. Wciąż je wyznaję i proszę o odrobinę łaski, aby zmiękczyć zatwardziałość mojego serca, ale nie, nic tak naprawdę nie pomaga, a wręcz nauczyłem się żyć z tą zatwardziałością, którą mimo wszystko udało mi się ograniczyć, której nie przebaczyłem szczerze i głęboko. Dlaczego? Dlaczego nie potrafię zredukować tej zatwardziałości serca do prochu? Wydaje się silniejsza ode mnie i to mnie martwi, nie potrafię tego ukryć.