„Nie zrozumiemy absolutnie nic o współczesnej cywilizacji, jeśli najpierw nie przyznamy, że jest ona powszechnym spiskiem przeciwko wszelkiemu życiu wewnętrznemu” – napisał Georges Bernanos w 1946 roku w swoim kultowym dziele „Francja kontra roboty”. Fraza ta była tak szeroko używana, że stała się refrenem. 80 lat po publikacji książki nic nie straciła na aktualności. Kwestionuje ona nasz styl życia, ponieważ jeśli widzimy, jak różne formy życia wewnętrznego zanikają, przytłoczone technonauką, która przypisuje sobie wszelkie prawa do każdego życia, trudno stwierdzić, co napędza ten proces i czyni go nieuniknionym. A zatem? Czy nadal możemy szukać schronienia w naszym życiu wewnętrznym, zachowywać się jak buntownicy przeciwko temu światu, który kocha tylko zewnętrzność i jego potok emocji doprowadzony do paroksyzmu, i który wypacza życie, czyniąc je wszystkim podobnym i widmowym?
Przeczytaj więcej o „Pianie Życia”Tag: wulgarność
Raj utracony – Sébastien de Courtois
Istnieje nostalgia za utraconym rajem. Wszyscy ją odczuwamy, mniej lub bardziej; łączy nas ona z grzechem pierworodnym i upadkiem. Ta choroba dręczy czyste dusze. Niszczy i niepokoi. Choroba młodości, jeśli kiedykolwiek istniała, romantyczne szaleństwo – ta nostalgia leży u podstaw powieści Sébastiena de Courtois „ L'ami des beaux jours” .
Przeczytaj więcej o książce „Raj utracony” Sébastiena de Courtois
Zidentyfikować
Tożsamość dzieli się z jednej strony na bazę, która jest w nas, mimo że nie jesteśmy w stanie czerpać z niej żadnych szczególnych zasług, naszą naturę i edukację (kulturę), którą otrzymaliśmy, oraz na konstytutywny ruch życia, który odkrywa elementy, których nie wymienia nasza natura ani nasze wykształcenie, ale które muszą być odczytane u szczytu naszej natury i naszego wykształcenia.
Wiele z tego procesu zachodzi, nawet o nim nie myśląc. Jest on jednak niezbędny, pierwotny i wymaga od nas nieustannego weryfikowania tej natury i tej edukacji, tak jak wymaga od nas nieustannego weryfikowania tych nowych elementów przez pryzmat naszej natury i naszej kultury.
Równowaga jest niezbędna: bycie na rozdrożu naszej natury i naszej kultury. Oznacza to dobre poznanie ich obu. Nie ma mowy o zapomnieniu lub, co gorsza, o nieuświadomieniu naszej natury, o zapomnieniu lub, co gorsza, o utracie korzyści płynących z edukacji, by zbliżyć się do brzegów nowości, bo inaczej będziemy niczym więcej niż znoszoną flagą na wietrze. Nie będziemy mieli kryteriów oceny nowości i ryzykujemy, że dostrzeżemy w tej nowości jedynie nowość i z tego powodu się nią zafascynujemy. Nie ma wiedzy poza sobą, która mogłaby wymknąć się situ naszej natury i naszej kultury.
Co to znaczy być nad ziemią?
Najbardziej pouczający przykład natury ludzkiej znajdujemy w Nowym Testamencie, gdy Piotr i Jezus Chrystus rozmawiają ze sobą, a Piotr nalega, aby jego pan uważał jego oddanie za całkowicie szczere. Dlatego Jezus mówi mu, że zanim kogut zapieje, trzy razy się go zaprzesz. Pierwszym miejscem, z którego każdy człowiek przemawia, jest jego słabość. Branie pod uwagę ograniczeń każdej osoby, nie zawsze po to, by je zaakceptować, ale także po to, by je pokonać, wymaga od nas rozumowania na podstawie tego, kim jesteśmy, a nie na podstawie tego, kim uważamy się być. Każdy człowiek, który nie zna swoich słabości, który o nich zapomina, który nie bierze ich pod uwagę, jest oderwany od rzeczywistości, jak przywykliśmy mówić w dzisiejszych czasach. Oderwanie od rzeczywistości oznacza, że karmimy się pastwiskiem, które nie jest nasze, że zaprzeczamy własnemu pastwisku, by znaleźć jakiekolwiek inne pastwisko niż nasze własne, lepsze, bo inne. Off-ground oznacza również, że otrzymane komunikaty można uzyskać w dowolnym miejscu na świecie bez stwarzania problemów, ponieważ są one pozbawione źródła, tłumaczalne na dowolny język i eksportowalne niczym „framework” w informatyce. Celem jest osiągnięcie takiego poziomu abstrakcji i wykorzenienia, że pytanie straci jakiekolwiek znaczenie.
Antygona, buntownicza i intymna (3/7. Przeznaczenie)
Część 3: Przeznaczenie
Człowiek zstępuje z drzewa. Człowiek, jak drzewo, jest definiowany zarówno przez swoje korzenie, jak i owoce. Człowiek, jak drzewo, potrzebuje elementów zewnętrznych i wewnętrznych, aby osiągnąć dojrzałość. Człowiek przypomina ten pień wyrzeźbiony przez próby, opierający się na korzeniach i rodzący owoce mniej lub bardziej piękne, mniej lub bardziej dobre… Podobieństwa między światem roślin a człowiekiem są nieskończone. Od wody, która odżywia korzenie, przez słońce podlewające owoce, po tlen wydzielany przez liście, całe to życie, które wdziera się i krąży nieodwołalnie, przypomina nam o kondycji ludzkiej. Drzewo jest metaforą rodziny. Od sadzonki do owoców i liści rozwija się metafora historii człowieka i rodziny. Jakie złe wróżki czuwały nad narodzinami rodziny Labdacides, od której pochodzi Antygona? Każdy człowiek o czystym sumieniu uznałby to za nieszczęście i patologiczne wytłumaczenie decyzji Antygony. Jak ta mała Antygona staje się tym bohaterskim owocem, rodząc się na pniu tak pełnym stygmatów i siniaków? Przeznaczenie smaga i prowadzi tę rodzinę w sposób nieprzerwany i otępiały, aż nagle Antygona uwalnia się z tego kaftana bezpieczeństwa, uwalnia całą swoją rodzinę, rozpina go i dopełnia odrzucenia przeznaczenia. Cóż za cud! Z daleka, uczepione gałęzi, dwa liście zawsze wydają się identyczne, ale wystarczy podejść bliżej, by dostrzec, jak bardzo się różnią. Czytaj więcej o „Antygonie, buntowniczej i intymnej (3/7. Przeznaczenie)”
Hyppolite Taine News
Jest pedantem, pedant to umysł pusty i nadęty, który, ponieważ jest pełen słów, uważa się za pełen idei, rozkoszuje się frazesami i oszukuje sam siebie, by rządzić innymi. Jest hipokrytą, który uważa się za szczerego, Kainem, który uważa się za Abla.
W tym skurczonym mózgu, oddanym abstrakcji i przyzwyczajonym do dzielenia ludzi na dwie kategorie pod przeciwnymi etykietami, ktokolwiek nie jest z nim w dobrym przedziale, jest przeciwko niemu w złym, a w złym przedziale, pomiędzy wichrzycielami wszelkich flag a łajdakami wszelkiej maści, inteligencja jest naturalna. […] Każdy arystokrata jest skorumpowany, a każdy skorumpowany człowiek jest arystokratą.
Lewica, która pojawiła się w czasie rewolucji, reprezentowała totalitaryzm, który choć czasami ukryty, był jednak zawsze obecny. Opierał się na nienawiści do tych, którzy myśleli inaczej.
Hyppolite Taine w swojej książce „O początkach współczesnej Francji” tak opisał Robespierre'a. Ale gdybyśmy zamiast Robespierre'a postawili Hollande'a, Vallsa, a nawet gorzej, Taubirę, ten portret pasowałby do nich jak ulał. Zwłaszcza że „pedant” jest jednocześnie męski i żeński, stawia wszystkich na równi – pojęcie tak bliskie tym… pedantom.
Do których świętych powinniśmy się modlić?
Sprawa Marciala Maciela zmusza nas do postawienia pytania o Zło. Nasza epoka unika konfrontacji z nim. Co wiemy o działaniu diabła i co możemy zrobić, aby się przed nim chronić? Czy po próbach ukrycia dobra w życiu powinniśmy być zaskoczeni, że zło wychodzi na jaw? Dzieła diabła są niezliczone, ale Duch Święty może zdziałać wszystko, nawet je przemienić.
Potrzeba było elokwencji Leona Bloya, by stwierdzić: „Jest tylko jeden smutek – ten, że nie jesteśmy święci”. To uparte pytanie o świętość zawsze powraca niczym nieustająca pora roku. Jest wiele rzeczy, których możemy się pozbyć, ale pytanie o świętość nigdy do nich nie należy. Jest ono z nami współistotne. Gdy tylko zobaczymy lub będziemy świadkami czegoś sprawiedliwego lub niesprawiedliwego, czegoś dobrego lub złego, podążamy drogą do świętości. Czy to ku niej, czy przeciw niej. Długo trwa, zanim uświadomimy sobie, w jakim stopniu pytanie o świętość jest z nami współistotne. Jesteśmy świętymi, jesteśmy świątynią, wyszliśmy z Kościoła, który jest święty, jesteśmy na obraz Boga, który jest Święty, a jednak walczymy, upadamy, walczymy, dążymy… Tak mało rezultatów jak na tak wiele obietnic. Dzieje się tak, ponieważ bycie świętym wymaga wiele wysiłku i przynosi niewiele widocznych rezultatów.
Czytaj dalej „Którym świętym powinniśmy się poświęcić?”
Chrześcijańskie świadectwo – 2
Kiedy zakładałem tego bloga, szybko wpadłem na pomysł pisania o liturgii. Nie po to, by rościć sobie prawo do miana eksperta, ale by podzielić się doświadczeniem tego, co stanowi sedno życia chrześcijanina. Musiałem więc połączyć dwie ścieżki: opowiedzieć o Mszy Świętej (i jej dobrodziejstwach), a następnie podzielić się drogą, która ją objawiła.
Część 2: Chrześcijaństwo, Król Społeczności – U stóp Ołtarza
Kiedy mieszkałem w Londynie, myśl o duchowości nigdy nie przestawała mnie dręczyć. Moje poszukiwania sprowadzały się do nieustannego poszukiwania życia wewnętrznego. To bijące, pulsujące serce mogło być tylko ciałem i krwią. Taką czułem intuicję. Dwadzieścia pięć lat później, to pewność, która we mnie żyje: nie pozwolić temu sercu bić i pulsować, nie poświęcając mu wystarczająco dużo czasu, uwagi i uczucia. Nieustannie starać się zgłębić tę otaczającą je tajemnicę. Wszystko, co uniemożliwia ten dialog, wszystko, co zakłóca tę więź, budzi moją najgłębszą pogardę. Ta paląca intymność ma idealnych wrogów wylęgniętych przez współczesny świat, wrogów takich jak komunitaryzm i synkretyzm.
Krótka historia zazdrości – od bohatera do kozła ofiarnego
Współczesny świat nieustannie stawia przed nami kozły ofiarne. Lance Armstrong, Richard Millet, Jérôme Kerviel, John Galliano, by wymienić tylko kilku, każdy w swojej dziedzinie, z zupełnie innymi motywami i pobudkami, uosabiają ostatnio kozła ofiarnego, słusznie ukaranego przestępcę, awanturnika postawionego na swoim miejscu. Kozioł ofiarny jest powiązany z egalitaryzmem, który z kolei jest powiązany z zazdrością. Od bohatera do kozła ofiarnego, niezmienna pozostaje tylko zazdrość. Współczesny świat ma spektakl we krwi, a kozioł ofiarny pełni funkcję oczyszczającą.
W dobie współczesnej demokracji wszystko przechodzi przez Twittera lub Facebooka. Prawdziwe informacje są tam. Brak obecności jest równoznaczny ze zniknięciem, z życiem w cieniu, z życiem w cieniu. W mediach społecznościowych dozwolone są szczyty współczesnej demokracji: ocieranie się o idola, życie z idolem, w rytmie idola, wiedza o nim wszystkim, widzenie go, gdy się wstaje, całowanie go na dobranoc; brakuje tylko kontaktu dotykowego. Ta bliskość przekształca rolę idola, znanego na zawsze, modyfikuje go na zawsze. Gdyby idol był prostą figurką, nie mówiłby, nie odpowiadał, zajmowałby jedynie pozostawioną mu przestrzeń, gromadziłby w swoim wizerunku wszystkie obrazy mentalne, jakie mózg jest w stanie wytworzyć. Współczesny świat nie zna obrazu mentalnego, jest poza fantazją. Nienawidzi tego, co ukryte, nie mówiąc już o tym, co tajemne. Stąd to często używane wyrażenie: fantazja staje się rzeczywistością. Fantazja – phantasmata , obraz mentalny dla starożytnej Grecji – nie może, nie powinna być rzeczywistością. W przeciwnym razie czeka nas horror. W przeciwnym razie możemy tylko modlić się, czekając, aż wszystko wróci na swoje miejsce. Zbytnia bliskość idola może być zdziczeniem. Poprzez tę bliskość współczesny świat podjął się stworzenia oczyszczającej dźwigni do kontrolowania sumień. Idol może być bohaterem lub kozłem ofiarnym; może służyć społeczeństwu spektaklu i jego łagodnej dyktaturze. Pozwala nam również wypełnić pola: bohater, kozioł ofiarny, upadły, potępiony, ofiara… Arkusz bibułki papierosowej oddziela te określenia. Na tle moralizmu społeczeństwo wykłada karty na stół i rozdziela dobre lub złe punkty. Dotyczy to wszystkich obszarów, ale niektóre bardziej „popularne” niż inne są faworyzowane. Kozioł ofiarny pozwala człowiekowi zmienić swój wizerunek, zrobić show lub potwierdzić swoją odpowiedzialność i nieprzekupność. Ale nikt nie powinien dać się zwieść takim schematom. Społeczeństwo spektaklu jest symulakrem społeczeństwa opartego na wtargnięciu, nieprzyzwoitości i potępieniu.
Przeczytaj więcej w artykule „Krótka historia zazdrości – od bohatera do kozła ofiarnego”
Jaka śmierć dla Zachodu?
Coraz przyjemniej jest mi słuchać tych przemówień ludzi Zachodu, którzy rozwodzą się nad śmiercią katolicyzmu, śmiercią tej starej powłoki religii, gdy nie jest to po prostu śmierć Boga.