[…] Stuletni moszcz wina, który jest skrapiany wodą w piwnicach.
Siła jego ramienia i jego brązowy cień.
Witraż, który opowiada o jego miłościach i przypomina jego ostatnią bitwę, ciemnieje każdego dnia coraz bardziej pod dymem lamp karmionych złym olejem.
Jak wycie syreny, która ogłasza łodziom ławicę szkarłatnych ryb, jest skarga tej, która kochała go bardziej niż kogokolwiek innego,
tej, która opuściła swój dom, by spać przy jego szabli, wsunęła się pod poduszkę i ucałowała jego twardy żołnierski brzuch.
Jak żagle statku, które puchną lub opadają, jak świt, który rozprasza mgłę na lotniskach, jak cichy marsz człowieka bosego w zaroślach, wieść o jego śmierci się rozprzestrzeniła,
ból jego ran otwarty na wieczorne słońce, bez zarazy, ale ze wszystkimi pozorami spontanicznego rozpadu.
Cała prawda nie znajduje się w tej historii. W słowach brakuje wszystkiego, co stanowiło pijacką kaskadę jego życia, dźwięcznego pochodu najlepszych chwil z jego dni, który motywował tę piosenkę, jego wzorowej postaci, jego grzechów podobnych do drogocennych monet, jego skutecznej i pięknej broni.
Fragment wiersza „Huzar” opublikowanego w „The Elements of Disaster”, Editions Grasset. Dzień hołdu dla Álvaro Mutisa, niezwykłego gawędziarza, wspaniałego pisarza, wspaniałego przyjaciela.
Więcej informacji znajdziesz na blogu Emmanuela L. Di Rossettiego
Zapisz się, aby otrzymywać najnowsze wpisy na swój adres e-mail.