W niewielkiej, zjadliwej książce ( De la France , przekład Alaina Paruita, L'Herne) Emil Cioran dał odpowiedź na francuskie złe samopoczucie. Wyjaśnił, jak bardzo zależy mu na nudzie, ale wyróżnił dwa jej rodzaje: nudę, która otwiera „drzwi do nieskończoności”, „jako przedłużenie duchowości immanentnej pustki bytu”, oraz nudę, którą uważa za jedno z największych złych zjawisk Francji – nudę „pozbawioną nieskończoności”. Nazywa ją „nudą jasności. […] zmęczeniem rzeczy zrozumiałych”.
Kategoria: Literatura
Notatki o Dziecku Rozkoszy
Roześmiała się z jego zdania. Miał na ustach madrygał o zawieszonym sercu; ale nie wypowiedział go, bo nie podobało mu się przedłużanie dialogu w tym fałszywym i lekkim tonie, psując w ten sposób intymną przyjemność. Zamilkł.
Krzyki przerażenia Onfraya
Onfray przeczytał więc książkę, która ujawnia genezę Ernsta Jüngera... Michel Vanoosthuyse: Faszyzm i czysta literatura . Ujawnia ona — jak zawsze powtarza nam samozwańczy filozof zmysłowości — że Jünger zawsze był faszystą i że spędził lata, znaczną część swojego życia, pół wieku, zacierając ślady tych faszystowskich lat. Każdy, kto znał Ernsta Jüngera, nawet z daleka, może się tylko uśmiechnąć na te stwierdzenia. To, że Ernst Jünger zmyśla swoje życie dla potomności, jest groteskowe. Jünger zawsze był antytezą tej makiawelicznej postaci, którą Onfray myślał, że odkrył w książce. W końcu uświadomienie sobie, że ta książka pana Vanoosthuyse'a została opublikowana przez wydawnictwo Agone, w końcu wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Można by mieć nadzieję, że pan Vanoosthuyse spędzi więcej czasu na nauce od Jüngera niż na prowadzeniu wokół niego polowania na czarownice. Tylna okładka jest zatem wyjątkowo pozbawiona inspiracji, ponieważ kończy się słowami: „co obejmuje wejście autora z faszystowską przeszłością do „czystej” literatury”. Co to takiego? Jünger byłby jedynym prawicowym autorem (podsumowuję tu sposób myślenia tych lewicowych dżentelmenów, którzy faszyzm dają za „tak” lub „nie”), który wszedł do literatury? Czym jest czysta literatura? Literatura lewicy? To kiepski początek dla wydawnictwa Agone, które – patrząc z tylnej okładki – nie wykazuje wielkiego kunsztu redakcyjnego…
Jeśli chodzi o Onfraya, z całego artykułu rozumiemy, że martwi go tylko jedno i w tym świetle moglibyśmy go zrozumieć – to wolność, niezwykła wolność Jüngera w każdym wieku, w każdej epoce, aż do jego ostatnich dni. Michel Onfray nic nie rozumie z wolności Jüngera. Dlatego, nie rozumiejąc jej, chce jej nienawidzić. Chce pokazać, że to podstęp. A Jünger poświęcił pół wieku na jej kształtowanie.
Ponieważ Michel Onfray musiał całe życie wkładać w to, by dać się oszukać. Musiała mu wystarczyć ta książka, by pozbawić go złudzeń co do swojej niewinności , jak sam przyznaje. Możemy się tylko śmiać, Michel Onfray jest człowiekiem czynu, kiedy chce. I uważa nas za głupców. Kto uwierzy choć przez sekundę, że kiedykolwiek kochał Jüngera? Jeśli Onfray mówi, że kocha Jüngera, to dlatego, że się popisuje. Popisuje się. Wygłasza przemówienia. Ma na myśli. Ja jestem. Myślę. Otwartość umysłu. Ekumenizm. Introspekcja. Krytyczne myślenie. Tolerancja wciąż. Tolerancja zawsze. Dobre sumienie. Tak, to wszystko, co teraz jest. Michel Onfray może spędzić kilka żyć na zacieraniu śladów, łatwo będzie wydobyć wszystkie chwile, kiedy udawał.
Szkoda, że Michel Onfray potrafi też mówić rzeczy, które nie należą do jego klanu, obozu, rodziny politycznej. Czasem potrafi prześlizgnąć się przez sieć i rozpoznać uczciwość u swoich adwersarzy. Ale zawsze musi się wyluzować, zawsze musi się schować, musi się rozreklamować, więc musi zrobić show… Tyle marnotrawstwa. Trudno zrozumieć, jak Michel Onfray może zainteresować się tą niewielką, obciążającą książką Michela Vanoosthuyse’a… Sprawia wrażenie pięknego psa o lśniącej sierści tarzającego się w błocie.