List do papieża Franciszka o Mszy św.

Preambuła
Niniejszy list do papieża Franciszka został pierwotnie napisany dla „Drogi Rzymskiej ” 1 , aby zaświadczyć o pięknie i skuteczności tradycyjnego rytu rzymskiego oraz zaświadczyć o szoku, jaki wywołało motu proprio Traditionis custodes , opublikowane 16 lipca 2021 r. przez papieża Franciszka.

Ojcze Święty,
wyłaniałem się ze strasznego koszmaru: śniło mi się, że ograniczasz dostęp do tradycyjnej liturgii, i dlatego uznałem za ważne, aby wyjawić Ci, jak bardzo Msza św. Piusa V naznaczyła moje życie, choć nie byłem do niej w najmniejszym stopniu przygotowany. Czy wiesz, Ojcze Święty, że trudno mi pisać, ponieważ nie miałem ojca? Mam go, jak wszyscy, ale nie miałem go wtedy, kiedy powinienem. Tak więc porzucił mnie, zanim się urodziłem. Odnalazłem go później, ale rozumiesz, że nie miałem go we właściwym czasie. Nie przeżyłem dobrych chwil, jakie dziecko zna z ojcem. Nie znałem go, gdy zaszła taka potrzeba, a potrzeba ta pojawiała się nieustannie, odkąd nieobecność ją stworzyła. Nie miałem ojca, który by mnie prowadził, niczym wychowawca, dzielił moje upodobania i antypatie, wyrażał moje poglądy lub na nie wpływał.

Przeczytaj więcej w „Liście do papieża Franciszka o Mszy Świętej”

Chrześcijańskie świadectwo – 2

Kiedy zakładałem tego bloga, szybko wpadłem na pomysł pisania o liturgii. Nie po to, by rościć sobie prawo do miana eksperta, ale by podzielić się doświadczeniem tego, co stanowi sedno życia chrześcijanina. Musiałem więc połączyć dwie ścieżki: opowiedzieć o Mszy Świętej (i jej dobrodziejstwach), a następnie podzielić się drogą, która ją objawiła.

Część 2: Chrześcijaństwo, Król Społeczności – U stóp Ołtarza

Kiedy mieszkałem w Londynie, myśl o duchowości nigdy nie przestawała mnie dręczyć. Moje poszukiwania sprowadzały się do nieustannego poszukiwania życia wewnętrznego. To bijące, pulsujące serce mogło być tylko ciałem i krwią. Taką czułem intuicję. Dwadzieścia pięć lat później, to pewność, która we mnie żyje: nie pozwolić temu sercu bić i pulsować, nie poświęcając mu wystarczająco dużo czasu, uwagi i uczucia. Nieustannie starać się zgłębić tę otaczającą je tajemnicę. Wszystko, co uniemożliwia ten dialog, wszystko, co zakłóca tę więź, budzi moją najgłębszą pogardę. Ta paląca intymność ma idealnych wrogów wylęgniętych przez współczesny świat, wrogów takich jak komunitaryzm i synkretyzm.

Przeczytaj więcej w „Świadectwie chrześcijańskim – 2”

Świadectwo chrześcijańskie

Kiedy zakładałem tego bloga, szybko wpadłem na pomysł pisania o liturgii. Nie po to, by rościć sobie prawo do miana eksperta, ale by podzielić się swoim doświadczeniem tego, co stanowi sedno życia chrześcijanina. Musiałem więc połączyć dwie ścieżki: opowiedzieć o Mszy Świętej (i jej dobrodziejstwach), a następnie podzielić się drogą, która ją objawiła.

Część 1: Która msza w którym kościele? – Przed kościołem

Księża w sutannachW roku 1987 myślałem, że nadszedł mój czas. Moje życie się rozpadało. Życie nigdy się nie rozpada, zajęło mi kilka lat, żeby to zrozumieć; albo się zatrzymuje, albo się zmienia. Moje życie zmieniało się gwałtownie, intensywnie, oferując mi enantiodromos , jak mówią Grecy. Enantiodromos to droga, która się rozszczepia, która rozdziela, która staje się dwojgiem i stawia nas przed wyborem. Enantiodromos pozwolił mi zrozumieć, czym jest wolność. To była nowa sytuacja, wkrótce miałem to zrozumieć. To rozdroże, na którym życie przyjmuje zupełnie nieoczekiwany obrót, wyznacza przejście z dzieciństwa do dorosłości. Ten moment nie ma wieku. Mam na myśli to, że można go doświadczyć w każdym wieku. Czego nie wolno zrobić, to nie doświadczyć go. Nie zrozumieć, co odróżnia wolność doświadczaną w dzieciństwie od wolności wybranej w dorosłości. Ponieważ dokonany wybór sprawia, że stajemy się kimś innym; doświadczenie nas odsłania i zapewnia ramy i fundament dla osobowości.

Przeczytaj więcej o „Świadectwie chrześcijańskim”