Chrześcijańskie świadectwo – 2

Kiedy zakładałem tego bloga, szybko wpadłem na pomysł pisania o liturgii. Nie po to, by rościć sobie prawo do miana eksperta, ale by podzielić się doświadczeniem tego, co stanowi sedno życia chrześcijanina. Musiałem więc połączyć dwie ścieżki: opowiedzieć o Mszy Świętej (i jej dobrodziejstwach), a następnie podzielić się drogą, która ją objawiła.

Część 2: Chrześcijaństwo, Król Społeczności – U stóp Ołtarza

Kiedy mieszkałem w Londynie, myśl o duchowości nigdy nie przestawała mnie dręczyć. Moje poszukiwania sprowadzały się do nieustannego poszukiwania życia wewnętrznego. To bijące, pulsujące serce mogło być tylko ciałem i krwią. Taką czułem intuicję. Dwadzieścia pięć lat później, to pewność, która we mnie żyje: nie pozwolić temu sercu bić i pulsować, nie poświęcając mu wystarczająco dużo czasu, uwagi i uczucia. Nieustannie starać się zgłębić tę otaczającą je tajemnicę. Wszystko, co uniemożliwia ten dialog, wszystko, co zakłóca tę więź, budzi moją najgłębszą pogardę. Ta paląca intymność ma idealnych wrogów wylęgniętych przez współczesny świat, wrogów takich jak komunitaryzm i synkretyzm.

Przeczytaj więcej w „Świadectwie chrześcijańskim – 2”

W stęchłym powietrzu naszych społeczeństw

„Mówią nam, że powietrze świata jest niezdatne do oddychania. Zgadzam się. Ale pierwsi chrześcijanie każdego ranka znajdowali u swoich drzwi atmosferę przesiąkniętą wadami, bożkami i kadzidłem ofiarowanym bóstwom. Przez ponad dwieście lat byli spychani, oczerniani i marginalizowani przez nurt społecznej rzeki, który ich porwał i całkowicie odrzucił. Czy ktokolwiek bierze pod uwagę, że łaska chrztu trzymała ich z dala od życia miejskiego niemal w całości? Wyrzekali się udziału w ważnych wydarzeniach obywatelskich, takich jak inauguracja urzędnika czy triumf zwycięskiego generała, ponieważ żadna z tych ceremonii nie mogła się odbyć bez ofiary kadzidła składanej cesarzowi, boskiej postaci. Łaska chrztu trzymała ich z dala od łaźni, porannego miejsca spotkań tak cenionego przez Rzymian, z powodu nagości ich ciał i nieskromności ich postaw. Wyrzekali się również pokazów cyrkowych z powodu scen okrucieństwa, które były ich głównymi Ale ci pierwsi chrześcijanie utworzyli społeczeństwo, a to społeczeństwo, siłą ducha, zdmuchnęło skorupę starożytnego pogaństwa. Ich ziemska nadzieja ograniczała się do pragnienia, by nie umrzeć, zanim nie ujrzą powrotu Chrystusa na obłokach, i to oni byli założycielami chrześcijańskiej Europy.

Dom Gérard w książce „Jutro chrześcijaństwo”

Przemówienie Donoso Cortèsa (1850)

Regularne armie to dziś jedyna rzecz, która chroni cywilizację przed zatraceniem się w barbarzyństwie. Dziś jesteśmy świadkami nowego spektaklu w historii, nowego w świecie: kiedyż, panowie, świat, poza naszymi czasami, widział, że zmierzamy ku cywilizacji bronią, a ku barbarzyństwu ideami? Cóż, świat widzi to teraz, kiedy mówię. To zjawisko, panowie, jest tak poważne, tak dziwne, że wymaga ode mnie pewnego wyjaśnienia. Cała prawdziwa cywilizacja pochodzi z chrześcijaństwa. To prawda, że cała cywilizacja skoncentrowała się w strefie chrześcijańskiej. Poza tą strefą nie ma cywilizacji, wszystko jest barbarzyństwem. I to prawda, że przed chrześcijaństwem nie było ludów cywilizowanych, ponieważ naród rzymski i grecki nie były narodami cywilizowanymi. Były narodami kulturalnymi, co jest zupełnie inną rzeczą.
Chrześcijaństwo ucywilizowało świat, czyniąc go nienaruszalnym, posłuszeństwo świętym, wyrzeczenia i poświęcenie, a raczej boską miłość. W ten sposób chrześcijaństwo ucywilizowało narody. Cóż (i oto rozwiązanie wielkiego problemu), idee nienaruszalności władzy, świętości posłuszeństwa i boskości ofiary – te idee już nie istnieją w społeczeństwie obywatelskim: są w kościołach, gdzie czczony jest sprawiedliwy i miłosierny Bóg, i w obozach, gdzie pod symbolami chwały czczony jest Bóg potężny, Bóg bitew. A ponieważ Kościół i armia są jedynymi, które zachowały idee nienaruszalności władzy, świętości posłuszeństwa i boskości miłości, są one również dwoma reprezentantami europejskiej cywilizacji.
„Nie wiem, Panowie, czy Wasza uwaga została przyciągnięta, jak to miało miejsce, przez podobieństwo, niemal identyczność między dwiema osobami, które wydają się najbardziej różne, najbardziej przeciwstawne, podobieństwo między kapłanem a żołnierzem. Żaden z nich nie żyje dla siebie, żaden nie żyje dla swojej rodziny. Dla obu chwała tkwi w poświęceniu i wyrzeczeniu. Obowiązkiem żołnierza jest czuwanie nad niezależnością społeczeństwa obywatelskiego. Obowiązkiem kapłana jest czuwanie nad niezależnością społeczeństwa religijnego. Obowiązkiem kapłana jest umrzeć, oddać życie jak dobry pasterz za swoje owce. Obowiązkiem żołnierza, jak dobrego brata, jest oddać swoje kapłańskie życie. Kapłaństwo będzie się Wam wydawać, i rzeczywiście jest ono jak prawdziwa milicja. Jeśli rozważycie świętość zawodu wojskowego, armia będzie Wam się wydawać prawdziwym kapłaństwem. Jaki byłby świat, jaka byłaby cywilizacja, jaka byłaby Europa, gdyby nie było kapłanów i żołnierzy?

Porzucenie Benedykta XVI

Ocean

„Eli, Eli lama sabachtani?” 1 Kiedy Benedykt XVI ogłosił w kilku prostych słowach, że zrzeka się urzędu papieża, było to trzęsienie ziemi, które wstrząsnęło światem i uderzyło w katolików. Krążyły najdziwniejsze plotki, a wszyscy zastanawiali się nad przyczynami tej decyzji, która, choć nie była wyjątkowa, wywołała zdumienie. Osobiście ogarnęły mnie dwa uczucia: opuszczenie i smutek, jego ryba pilot, żeby nie powiedzieć rozpacz. Opuszczenie przypomina echo, które nieustannie się powtarza i narasta, niczym uporczywa skarga.

Przeczytaj więcej o „Porzuceniu Benedykta XVI”

Śmierć intymności

chore drzewo

Wszędzie, w internecie, w gazetach czy telewizji, osobiste doświadczenia są prezentowane, eksponowane i mają służyć jako punkt odniesienia. Ta nieprzyzwoitość opiera się na odwróceniu wartości. Opiera się przede wszystkim i wszędzie na idei tego samego. Idea tego samego myśli: „Przeżyłem to, moje doświadczenie odzwierciedla uniwersalne uczucie. Chcę powiedzieć, co przeżyłem. Występuję jako istotny świadek”. To myli uniwersalność z powszechnością. Zapomina się, źle rozumie różnicę, jaka istnieje między każdym mężczyzną; a każdy mężczyzna jest wyjątkowy. Nie wyjątkowy ze względu na swoją orientację seksualną czy dziwactwa, ale wewnętrznie. To rzeczywiście stara koncepcja, nowa na początku XXI wieku. Poprzez swoje doświadczenie, swoją kulturę i swoją naturę, każdy mężczyzna ukazuje aspekt Człowieka, a każdy aspekt jest wyjątkowy. Stworzony na obraz Boga . Jednak nie możemy, inaczej niż patrząc na ludzi i postrzegając ich jako wyjątkowych, przyjąć Boga. Zapomnienie o Bogu prowadzi z powrotem do tego samego. Każdy ma swoją własną rymowankę, która nawet jeśli potrafi wyrazić tragedię istnienia, jest tylko rymowanką, bo w żaden sposób nie wyraża tragedii Człowieka.

Przeczytaj więcej na temat „Śmierci intymności”

Krótka historia zazdrości – od bohatera do kozła ofiarnego

4Współczesny świat nieustannie stawia przed nami kozły ofiarne. Lance Armstrong, Richard Millet, Jérôme Kerviel, John Galliano, by wymienić tylko kilku, każdy w swojej dziedzinie, z zupełnie innymi motywami i pobudkami, uosabiają ostatnio kozła ofiarnego, słusznie ukaranego przestępcę, awanturnika postawionego na swoim miejscu. Kozioł ofiarny jest powiązany z egalitaryzmem, który z kolei jest powiązany z zazdrością. Od bohatera do kozła ofiarnego, niezmienna pozostaje tylko zazdrość. Współczesny świat ma spektakl we krwi, a kozioł ofiarny pełni funkcję oczyszczającą.

W dobie współczesnej demokracji wszystko przechodzi przez Twittera lub Facebooka. Prawdziwe informacje są tam. Brak obecności jest równoznaczny ze zniknięciem, z życiem w cieniu, z życiem w cieniu. W mediach społecznościowych dozwolone są szczyty współczesnej demokracji: ocieranie się o idola, życie z idolem, w rytmie idola, wiedza o nim wszystkim, widzenie go, gdy się wstaje, całowanie go na dobranoc; brakuje tylko kontaktu dotykowego. Ta bliskość przekształca rolę idola, znanego na zawsze, modyfikuje go na zawsze. Gdyby idol był prostą figurką, nie mówiłby, nie odpowiadał, zajmowałby jedynie pozostawioną mu przestrzeń, gromadziłby w swoim wizerunku wszystkie obrazy mentalne, jakie mózg jest w stanie wytworzyć. Współczesny świat nie zna obrazu mentalnego, jest poza fantazją. Nienawidzi tego, co ukryte, nie mówiąc już o tym, co tajemne. Stąd to często używane wyrażenie: fantazja staje się rzeczywistością. Fantazja – phantasmata , obraz mentalny dla starożytnej Grecji – nie może, nie powinna być rzeczywistością. W przeciwnym razie czeka nas horror. W przeciwnym razie możemy tylko modlić się, czekając, aż wszystko wróci na swoje miejsce. Zbytnia bliskość idola może być zdziczeniem. Poprzez tę bliskość współczesny świat podjął się stworzenia oczyszczającej dźwigni do kontrolowania sumień. Idol może być bohaterem lub kozłem ofiarnym; może służyć społeczeństwu spektaklu i jego łagodnej dyktaturze. Pozwala nam również wypełnić pola: bohater, kozioł ofiarny, upadły, potępiony, ofiara… Arkusz bibułki papierosowej oddziela te określenia. Na tle moralizmu społeczeństwo wykłada karty na stół i rozdziela dobre lub złe punkty. Dotyczy to wszystkich obszarów, ale niektóre bardziej „popularne” niż inne są faworyzowane. Kozioł ofiarny pozwala człowiekowi zmienić swój wizerunek, zrobić show lub potwierdzić swoją odpowiedzialność i nieprzekupność. Ale nikt nie powinien dać się zwieść takim schematom. Społeczeństwo spektaklu jest symulakrem społeczeństwa opartego na wtargnięciu, nieprzyzwoitości i potępieniu.

Przeczytaj więcej w artykule „Krótka historia zazdrości – od bohatera do kozła ofiarnego”

Świadectwo chrześcijańskie

Kiedy zakładałem tego bloga, szybko wpadłem na pomysł pisania o liturgii. Nie po to, by rościć sobie prawo do miana eksperta, ale by podzielić się swoim doświadczeniem tego, co stanowi sedno życia chrześcijanina. Musiałem więc połączyć dwie ścieżki: opowiedzieć o Mszy Świętej (i jej dobrodziejstwach), a następnie podzielić się drogą, która ją objawiła.

Część 1: Która msza w którym kościele? – Przed kościołem

Księża w sutannachW roku 1987 myślałem, że nadszedł mój czas. Moje życie się rozpadało. Życie nigdy się nie rozpada, zajęło mi kilka lat, żeby to zrozumieć; albo się zatrzymuje, albo się zmienia. Moje życie zmieniało się gwałtownie, intensywnie, oferując mi enantiodromos , jak mówią Grecy. Enantiodromos to droga, która się rozszczepia, która rozdziela, która staje się dwojgiem i stawia nas przed wyborem. Enantiodromos pozwolił mi zrozumieć, czym jest wolność. To była nowa sytuacja, wkrótce miałem to zrozumieć. To rozdroże, na którym życie przyjmuje zupełnie nieoczekiwany obrót, wyznacza przejście z dzieciństwa do dorosłości. Ten moment nie ma wieku. Mam na myśli to, że można go doświadczyć w każdym wieku. Czego nie wolno zrobić, to nie doświadczyć go. Nie zrozumieć, co odróżnia wolność doświadczaną w dzieciństwie od wolności wybranej w dorosłości. Ponieważ dokonany wybór sprawia, że stajemy się kimś innym; doświadczenie nas odsłania i zapewnia ramy i fundament dla osobowości.

Przeczytaj więcej o „Świadectwie chrześcijańskim”

W sercu ciemności życie

Drzewo Życia

Po obejrzeniu „Drzewa życia” przez długi czas powstrzymywałem się od pisania o tym filmie. Walczyły we mnie dwie siły. Ujarzmiony poezją, stanem błogości, w którym byłem zanurzony, bałem się poruszyć powierzchnię tego dzieła. Byłem tak pochłonięty tajemnicą tego filmu, że nie rozumiałem negatywnych reakcji i nie byłem zdolny do krytycznego myślenia . „Drzewo życia” oparte jest na Księdze Hioba. Ta mroczna księga mówi o życiu i relacji człowieka z Bogiem. Jest to obecne w wielu księgach Biblii. Księga Hioba rozpoczyna się jednak dialogiem między Bogiem a Szatanem, który igra z człowiekiem. Wrażenie, jakie pozostawia w nas ten dialog otwierający, jest dziwne. Oczywiście, dialog otwierający nie pochodzi z tego samego okresu, co główna historia. Nie ma to znaczenia, w rzeczywistości wrażenie, jakie pozostawia, jest obecne w całej książce. Jak Bóg może igrać ze swoim ukochanym stworzeniem? Pochopne zakończenie odzwierciedla nieprawdopodobność sytuacji. Prawdę mówiąc, po usunięciu kory, Księga Hioba odsłania sedno relacji między Bogiem a człowiekiem. Film Terrence'a Malicka „Drzewo życia” ma tę samą ambicję.

Przeczytaj więcej w „W sercu ciemności, życie”

Rok, który kończy się…

Gdy rok dobiega końca, często ukradkiem spoglądamy wstecz. Nie zatrzymuj się zbyt długo. Nigdy nie wiesz, ile rzeczy, które zmusiłeś się ukryć, może się pojawić ponownie, jak te improwizowane, niegrzeczne i irytujące wyskakujące okienka w internecie. Ćwiczenie, które możesz wykonać, to skupienie się na wyłuskiwaniu ważnych wydarzeń; wydarzeń, które pomogą ci zrozumieć, dlaczego były tak ważne; jak były decydujące. Ważne jest również, aby nie stracić z oczu momentu, w którym wydarzenie się pojawia.

Przeczytaj więcej o „Roku, który się kończy…”

W cieniu Ernesto Sabato

Kiedy Ernesto Sabato zmarł 30 kwietnia w wieku 99 lat, powtórzył sobie słowa Marii Zambrano: Umierać, ta nieuchwytna czynność, którą dokonuje się przez posłuszeństwo, dzieje się poza rzeczywistością, w innym wymiarze . W swoim domu w Santos Lugarès („Święte Miejsca” niedaleko Buenos Aires) Ernesto Sabato posłusznie wykonał to ostatnie polecenie. Przygotowywał się do tego od dawna. W „Oporze” , swoim poruszającym testamencie literackim opublikowanym w 2002 roku, napisał: Zapomniałem o wielu częściach mojego życia, ale z drugiej strony, pewne spotkania, chwile zagrożenia i imiona tych, którzy wyciągnęli mnie z depresji i goryczy, wciąż pulsują w moich dłoniach. I również was, którzy we mnie wierzycie, którzy przeczytaliście moje książki i pomożecie mi umrzeć.

Przeczytaj więcej w „W cieniu Ernesto Sabato”