Mieszkańcy Vannes są zamożni. Homilia prałata Centène'a w katedrze Saint-Pierre w Vannes w zeszłą niedzielę była mile widzianym odświeżeniem. To nie pierwszy raz, kiedy homilie prałata Centène'a są cytowane na katolickich stronach internetowych i biorąc pod uwagę ich jakość, nie jest prawdopodobne, aby ten trend szybko się skończył.
Tag: katolicyzm
Kapłan „pokolenia Benedykta XVI”
Kochany Ojcze,
Z wielką przyjemnością żegnam Cię. Nie dlatego, że cieszę się, że opuszczasz Kaplicę Matki Boskiej Liliowej, ale dlatego, że cieszę się, że Cię poznałem i że kontynuujesz swoje kapłaństwo, dając przykład kapłaństwa według Benedykta XVI.
Wczoraj, w uroczystość Trójcy Przenajświętszej, odprawiłeś swoją ostatnią Mszę Świętą w rycie nadzwyczajnym w XV dzielnicy Paryża. W tej pobożnej kaplicy, do której przybyłeś w 2009 roku, gdy diecezja paryska zaczęła przejmować odpowiedzialność za kaplicę i mianować kapłanów do jej obsługi. I chociaż miałeś już święcenia kapłańskie od prawie dziesięciu lat, nauczyłeś się odprawiać Mszę Świętą według mszału z 1962 roku! Piękna lekcja pokory! Wpasowałeś się w formę dwutysiącletniej formy. Aby odpowiedzieć na prośbę przełożonych, ale także na prośbę grupy zagorzałych wiernych, zakochanych w rycie nadzwyczajnym.
Newman i Sokrates
Powiązania między starożytną filozofią grecką a chrześcijaństwem są liczne. Najsłynniejsze greckie przykazanie: Gnothi Seauton , „Poznaj samego siebie”, wyryte w Delfach, zachowuje pewną tajemnicę. Inna część tego sformułowania pozostała z nami: „Lecz nie za dużo”… Poznaj samego siebie… Ale nie za dużo! Platon skłania Sokratesa do refleksji nad formułą delficką w Filebosie :
SOKRATES: Krótko mówiąc, jest to rodzaj wady, która bierze swoją nazwę od szczególnego nawyku, a ta część wady w ogólności jest dyspozycją przeciwną do tej, którą zaleca napis delficki.
PROTARCHUS — Czy mówisz o nakazie: poznaj samego siebie, Sokratesie?SOKRATES — Tak, a przeciwieństwem tego nakazu, według języka inskrypcji, byłoby całkowite niezrozumienie samego siebie.
Emocje w Notre-Dame du Lys
Cała wspólnota wiernych Notre-Dame du Lys odczuła dziś rano niezwykłe wzruszenie podczas Mszy św. o godz. 11:15. Obecna była delegacja irackich chrześcijan z Bagdadu, a także iracki ksiądz, który w prostych i wzruszających słowach mówił o masakrze w katedrze bagdadzkiej w październiku ubiegłego roku. Relacja jednego ze świadków tej masakry na kilka sekund wprowadziła zgromadzonych w stan głębokiej kontemplacji. Młodzi Irakijczycy obecni na Mszy św. w Rycie Nadzwyczajnym z zapałem i skupieniem uczestniczyli w Mszy św. w Rycie Nadzwyczajnym. Piękne kazanie księdza Charlesa Fazilleau zostało przetłumaczone na język arabski, aby Irakijczycy mogli zapamiętać naukę płynącą z tej Niedzieli Męki Pańskiej.
Gdy wychodzili z kaplicy, uśmiechy i uściski dłoni wymieniane z tymi młodymi mężczyznami ze Wschodu, już tak doświadczonymi w wierze, były wzruszającym i radosnym momentem. Daleko poza barierą językową, w ich oczach emanowała nieskończona radość. Radość z życia w Chrystusie.
Pierwotna usterka
Pomimo wątpliwości Shûsaku Endo co do prawdziwego chrześcijaństwa Japończyków, przywołanych w godnym podziwu utworze „Cisza”, wydaje mi się również, że Japończycy mają fundamentalną wspólną cechę z chrześcijanami – łatwość, z jaką stawiają się na miejscu drugiego. Czyż nie jest to jeden z fundamentów chrześcijaństwa, jeden z archetypów „Kazania na Górze”, ciągłe przekonanie, że nasz wysiłek nie był wystarczająco ważny, wystarczająco wyraźny, by mogło pojawić się zrozumienie? Dostrzegam oczywiście słabość tego rozumowania: Japończycy niestrudzenie starają się postawić się na miejscu drugiego kulturowo; chcą też być lepiej zrozumiani; nie zna winy, lecz wstyd… Chrześcijanin musi postawić się na miejscu drugiego, ponieważ uważa, że wina pochodzi od niego, co nie oznacza, że popełnił winę, ale raczej, że brak uwagi dla drugiego zmusił go do niewystarczającego wysiłku, aby zapobiec błędowi.
Jaka śmierć dla Zachodu?
Coraz przyjemniej jest mi słuchać tych przemówień ludzi Zachodu, którzy rozwodzą się nad śmiercią katolicyzmu, śmiercią tej starej powłoki religii, gdy nie jest to po prostu śmierć Boga.
Hołd dla Jean-Marie Domenach
Czytając notatki sprzed lat, sporządzone podczas lektury „ Powrotu Tragizmu” Jeana-Marie Domenacha , przypominam sobie nasze spotkanie. Widzę go wchodzącego do mojego małego studia w La Fourche, proszącego mnie o kieliszek wina, a ja zaczynam mu szczegółowo wyjaśniać, w jakim kierunku chcę poprowadzić nasz wywiad. A on patrzy na mnie okrągłymi oczami, robiąc jeszcze większe oczy i nagle mówi z entuzjazmem: „Ale przecież czytałeś moje książki… Nie jestem przyzwyczajony do spotkań z dziennikarzami, którzy czytali moje książki”.
To spotkanie pozostanie jednym z najpiękniejszych, jakie miałem jako dziennikarz. Spędziliśmy ponad dwie godziny, dyskutując o moralności i moralizmie, o Saint-Juście i Nietzschem. O Bogu też. Przede wszystkim o Bogu.
Droga do Boga prowadzi przez nasze człowieczeństwo…
Nadzwyczajny fragment błogosławionego kardynała Newmana :
Grzesząc, cierpiąc, poprawiając się, doskonaląc, zmierzamy ku prawdzie poprzez doświadczenie błędu; osiągamy sukces poprzez porażkę. Nie wiemy, jak postępować dobrze, dopóki nie postąpimy źle. […] Wiemy, co jest dobre, nie pozytywnie, lecz negatywnie; nie dostrzegamy prawdy od razu, by do niej zmierzać, lecz rzucamy się na błąd, by go doświadczyć, i odkrywamy, że to nie jest prawda. […] To jest mechanizm, dzięki któremu osiągamy sukces; maszerujemy do nieba tyłem; kierujemy nasze strzały w tarczę i myślimy, że ten jest bardzo zręczny, kto pudłuje najmniej.
Oddech Tibhirine
To inteligentny film. A mówiąc to, wiele już powiedziano. W czasach, gdy głupota króluje, stworzenie inteligentnego filmu o wierze pozwala wybić się ponad wodę i napełnić płuca; poczuć satysfakcję. „O bogach i ludziach” jest przykładem życia mnichów. Fakt, że mnisi w filmie mieszkają w Algierii, jest moim zdaniem drugorzędny. To drugorzędne, by uniknąć odwiecznej debaty o „zderzeniu cywilizacji”. Debaty, którą bogaci traktują z pogardą, a której mniej zamożni starają się unikać na co dzień.
Nienawiść Kronikarza
Nazywam ten artykuł „Nienawiścią felietonisty”. Francuski felietonista – bo to rzeczywiście francuskie zło – to sposób, w jaki kreuje się na władcę czasu, świata, a przede wszystkim tego, jaki on jest. To nie do zniesienia. Wygnajcie felietonistów i pozrywajcie pąki!
Wszyscy ci felietoniści razem stworzą nic więcej niż Café du Commerce. Z odniesieniami.
Jako przykład biorę otwarcie porannego kanału France Culture. Od 30 lat słucham France Culture każdego ranka. Jestem tym, co nazywa się miłośnikiem France Culture. Program „Culture Matin” Jeana Lebruna był częścią mojego DNA. Uwielbiałem go, dopóki jego poprawność polityczna i stronniczość nie wyszły na jaw wraz z wojną w Jugosławii. Na szczęście, sam opuścił statek, który zdawał się tonąć.