Co jest nie tak z mszą Pawła VI?

Ponad pięćdziesiąt lat temu Kościół katolicki przyjął nową Mszę, która zerwała z tradycją Kościoła w sposób dotąd niespotykany. Reformatorzy nie przewidywali jednak, że tradycyjna Msza będzie dla nich nadal obowiązywać. Byli wręcz przekonani o czymś przeciwnym. I wykorzystali wszelkie dostępne środki, aby osiągnąć swój cel: zniesienie tradycyjnej Mszy rzymskiej. 1 Jest jednak oczywiste, że Msza ta nadal przyciąga wielu wiernych, a wśród nich młodych, którzy jako liderzy modlitwy i seminarzyści angażują się w celebrację i podtrzymywanie tej formy rytu rzymskiego. Ci ostatni są często oskarżani o wichrzycielstwo, nostalgię, tożsamość, a przede wszystkim o obrazę majestatu, o sprzeciwianie się Soborowi Watykańskiemu II, który nie jest już oderwany od własnego ducha; tego ducha soboru, którym się delektujemy, nigdy go tak naprawdę nie kwalifikując, jak to ma miejsce w przypadku niemal wszystkich ważnych spraw. W Kościele, jak i gdzie indziej, postępowcy działają poprzez esencjalizowanie swoich przeciwników, aby ich zdyskredytować. Liturgia jest szczytem i źródłem życia Kościoła, jak przypomina nam ostatni sobór, a liturgia jest tradycją. Aby rozwiązać kryzys liturgii, który w sobie niesie, Kościół będzie musiał na nowo spleść nici nadszarpniętej i zranionej tradycji, nawet, a może przede wszystkim, jeśli czasy będą go zmuszać do bezczynności.

Który Sobór Watykański II?

„Nowe Ordo Missae, jeśli weźmiemy pod uwagę nowe elementy, podatne na bardzo zróżnicowane oceny, które zdają się być w nim zawarte lub implikowane, imponująco odbiega, zarówno w całości, jak i w szczegółach, od katolickiej teologii Mszy Świętej, sformułowanej na XXII sesji Soboru Trydenckiego, który, ostatecznie ustalając „kanony” obrzędu, wzniósł nieprzekraczalną barierę przed jakąkolwiek herezją, która mogłaby zaszkodzić integralności Tajemnicy” 2 Kardynał Ottaviani, emerytowany prefekt Kongregacji Nauki Wiary, zwrócił się w ten sposób do Pawła VI 3 września 1969 roku, na kilka tygodni przed wejściem w życie nowej Mszy. W pewien sposób zakończyło to Sobór Watykański II, który mimo to zamknął swe podwoje na cztery lata! Zatrzymajmy się na chwilę przy postaci kardynała Alfredo Ottavianiego: syn piekarza z biednych dzielnic Rzymu, okazał się bardzo dobrym studentem Papieskiego Seminarium Rzymskiego i uzyskał trzy doktoraty: z teologii, filozofii i prawa kanonicznego. Sekretarz Świętego Oficjum, a następnie profefekt Kongregacji Nauki Wiary, przez cztery lata poprzedzające Sobór pracował nad przygotowaniem tematów, które miały być poruszane, i ogłosił habemus papam przed wyborem Jana XXIII. W październiku 1962 roku maski opadły, a stanowiska, postępowe lub modernistyczne, zostały zaprezentowane. Jan XXIII w swoim przemówieniu otwierającym Sobór okazał pewną pogardę dla kurialnej ekipy Piusa XII, deklarując: „Oblubienica Chrystusa woli uciekać się do miłosierdzia niż wymachiwać bronią surowości. Wierzy, że zamiast potępiać, lepiej odpowiada potrzebom naszych czasów, kładąc większy nacisk na bogactwo swojej doktryny”. » 3 W tym zdaniu kryje się dychotomia, która inauguruje i zapowiada cały Sobór Watykański II: czy może istnieć miłosierdzie, jeśli nie ma potępienia czynu? Po co miałoby istnieć lekarstwo, jeśli wcześniej nie było szkody? Czyż nie było to postrzegane jako chęć zamiatania grzechu pod dywan niczym niewygodnego kurzu? Ton, w którym łagodność utwierdza się jako najwyższy autorytet, stanie się motywem przewodnim Soboru Watykańskiego II. Od tego czasu organizowany jest bunt. Teksty przygotowane przez kurię zostają odrzucone. W szczególności „ De fontibus revelationis ” o źródłach objawienia i „De Ecclesia” . Do zatwierdzenia tego odrzucenia potrzebna była bezwzględna większość głosów; Jan XXIII wyraził zgodę i zadowolił się względną większością. „Dokonano w ten sposób prawdziwego zamachu stanu, w wyniku którego wszystkie tendencje liberalne, organizując się w „większość soborową”, przejęły władzę doktrynalną odziedziczoną po Piusie XII od Kurii”. 4 . Od tego czasu, ponieważ teksty robocze zostały zdeptane i odrzucone, rozpoczęto pracę nad liturgią. Sądzono, że temat zjednoczy. Postępowcy, jak zwykle, mieli swój program, którego konserwatyści prawie nigdy nie mają. Kardynał Ottaviani, 30 października 1962 roku, przemawiał; nie był jeszcze ślepy i miał zamiar wykazać się jasnowidztwem; prosił, aby obrzęd Mszy Świętej nie był traktowany „jak kawałek materiału, który wraca do mody zgodnie z kaprysem każdego pokolenia”. Obecnym wydawało się, że jego rozwój zajmuje zbyt dużo czasu. Przerwano mu bez względu na rangę. Jego mikrofon został wyłączony przy aplauzie licznej rzeszy Ojców. Sobór Watykański II mógł się rozpocząć.

Reformatorzy w pracy

Czy jesteśmy przeciwni Soborowi, jeśli kochamy tradycyjną Mszę rzymską? Kwestia ta jest przedmiotem debaty od pięćdziesięciu lat. Nawet dziś każdy miłośnik Mszy trydenckiej znajdzie się w trudnej sytuacji, jeśli spróbuje poprzeć swoje stanowisko. Jakby miłość do tradycyjnego rytu wystarczyła, by zademonstrować odrzucenie nowej Mszy. Esencjalizacja, raz po raz. Wielu ludzi zgodziłoby się z tym twierdzeniem, a równie wielu potwierdziłoby, że Sobór Watykański II położył kres Mszy łacińskiej, celebracji tyłem do ludu i komunii do ust. I ta liczba, jakkolwiek duża, byłaby błędna. Sobór, który niemal od początku zapowiada, że będzie duszpasterski, może zrodzić pewną formę nieufności. I wydaje się naiwne sądzić, że duszpasterstwo i dogmatyka wspólnie wytyczyły między sobą granicę, której nic i nikt nie będzie chciał ani nie będzie mógł przekroczyć! Podczas Soboru Watykańskiego II pojawił się wysyp idei. To właśnie one zrobią wrażenie na tak różnych umysłach jak kardynał Ratzinger, kardynał Journet czy ojciec Congar. Sobór Watykański II zobaczył, jak wraz z upadkiem Kurii ostatnie ograniczenia słabną. Nowy wiatr wiał do Kościoła, był to wiatr świata, a zamiłowanie do nowości udzieliło się wszystkim, ale stworzyło również nieznaną intelektualną i duchową rywalizację. Nie wszyscy zgromadzeni prałaci byli rewolucjonistami, wręcz przeciwnie. A sprowadzanie Soboru Watykańskiego II do tego byłoby pozbawione prawdy. Zaczynając zatem od liturgii, duch Soboru zaczął istnieć i doszedł do przekonania, że wszystko jest możliwe. Czy to tchnienie Ducha Świętego, czy opary szatana 5 Komisja opracowała Konstytucję o liturgii świętej, Sacrosanctum Concilium , która uzupełniała wcześniejsze badania, takie jak Mediator Dei , przypominając w dobitnych słowach, czym liturgia może być, a czym nie. Status łaciny został odnowiony i zagwarantowany; wielu zapomina, że cały Sobór Watykański II odbył się po łacinie, że wszyscy zgromadzeni prałaci przestrzegali Mszy trydenckiej, ponieważ nie było innej! Jednak we francuskim tłumaczeniu konstytucji Sacrosanctum Concilium duch postępu, który miał wkroczyć przez nieco zbyt otwarte okna Watykanu i który z wciąż odnawianym zapałem miał rozgorzeć we Francji podczas wdrażania reformy liturgicznej, jest już widoczny. Dlatego czytamy o czasownikach instaurare i fovere : konstytucja stawia sobie za cel „odnowę i postęp liturgii”. O ile „ instaurare można przetłumaczyć jako „przywrócić”, „fovere” ma niewiele wspólnego z postępem! „fovere” oznacza raczej sprzyjać, zachęcać. „Tak więc jasno określony cel (w języku łacińskim i w wiernych tłumaczeniach) polegał na przywróceniu i promowaniu liturgii. Nie na jej zniszczeniu w celu stworzenia nowej. Nawet nie na uczynieniu jej „postępową”… 6 » Sacrosanctum Concilium potwierdza, podejmując na nowo, temat czynnego uczestnictwa (podkreślonego już przez Piusa X i podjętego ponownie przez Piusa XII), szacunku dla języka sakralnego (cytuję: „używanie łaciny zostanie zachowane w obrzędach łacińskich”), a nie znajdziemy tam niczego dotyczącego komunii na rękę ani orientacji kapłana… Jeśli ten projekt może na chwilę odświeżyć, może też spowodować sztywność karku, wszelkiego rodzaju szkody uboczne, gdzie zamknięte okno po prostu by nas pociło. Ponieważ Sobór Watykański II pragnął odnowić rzeczy starożytne, zapomniane lub pogrzebane pod kolejnymi warstwami tradycji (napędzany jednak nienawiścią do średniowiecza), starał się również jak najściślej objąć swój czas, nawet jeśli oznaczało to obniżenie standardów. Duchowni czerpiący z inna tradycja, czasami antyliturgiczna, czasami wywodząca się z Ruchu Liturgicznego , przygotowywała się do odłożenia kart i rozegrania tej dychotomii, a także, trzeba to powiedzieć, pewnego osłabienia hierarchii i sacrum, aby zdemontować liturgię.

Wiemy, że wszystkie rewolucje, jakie świat znał, miały tylko jeden cel: władzę. Dyskurs rewolucji opiera się na ludzie, ale tylko lud nie czerpie z niego żadnych korzyści. Dlatego w Sacrosanctum Concilium : „Obrzędy powinny być proste, zwięzłe i dostosowane do wiernych”… Czy istnieje tylko jeden rodzaj wiernych? I po co bezwzględnie dążyć do tego, aby obrzęd był zrozumiały? Czy sacrum nie jest owiane tajemnicą? Czyż tajemnica nie jest integralną częścią zachwytu wiernych? Ilu wiernych obdarzonych zdrowymi nawykami zostało wstrząśniętych, delikatnie mówiąc, reformą liturgii? Ilu zostało zgwałconych przez kradzież ich własności poprzez zabranie im łacińskich recytacji modlitw świętego Ambrożego lub świętego Grzegorza Wielkiego? Otóż wiernym jest on, chłop znad Garonny, jak nazywa go Maritain w swojej książce pod tym samym tytułem. A chłop często nie dostrzegał ani nie rozumiał „nowego ognia” Soboru, który z kolei odwracał go od Kościoła z tak wieloma nowinkami! Wierni odnajdywali nowy ogień w zwyczaju, który nie był jeszcze nazywany obrządkiem, jak to trafnie podsumował Pascal7 . Reformacja protestancka na początku XVI wieku stłumiła tę nienawiść do tego, co nazywa się chrześcijaństwem, wskazując jedynie na jego wady, a Sobór Trydencki zatamował krwotok, podejmując się odbudowy zachwianej wiary katolickiej. Dom Prosper Guéranger, odnowiciel opactwa Solesmes, odnowiciel Zakonu Świętego Benedykta, mąż święty, jeśli kiedykolwiek taki istniał, napisał pouczającą książkę: Rok liturgiczny . Jesteśmy w XIX wieku, rewolucja francuska i jej wstrząsy minęły, pamięć gallikanizmu i jansenizmu („francuskiego protestantyzmu”, jak powiedział Dom Guéranger) króluje w diecezjach, których liturgie różnią się od siebie. Dom Guéranger przywraca kościołowi centralne miejsce w wiosce, faworyzując mszał rzymski. Mówi się czasem, że Rok Liturgiczny wyznacza początek Ruchu Liturgicznego, jednak ta księga i ruch będą się coraz bardziej od siebie oddalać w swoich intencjach i działaniach. W 1680 roku Dom Henri Leclercq pisze o reformie Brewiarza Paryskiego : „Podjęliśmy się bezwzględnego cięcia, tam gdzie wystarczyło okopać, kosimy, pod pretekstem, że zniknie wszystko, co mogłoby mieć pozór przesądu”. Reformatorzy liturgii podążają jeden za drugim i są do siebie podobni. Ta antyliturgiczna tradycja trwała przez cztery stulecia, aż w końcu znalazła się na placu zabaw Soboru Watykańskiego II. Postępowcy mają zwyczaj przedstawiania starych latarni jako nowych, podczas gdy konserwatyści nie są w stanie wyolbrzymić ich dziedzictwa, zbyt przyzwoitego i zbyt skromnego. Dom Leclercq kontynuował: „Sanktorał, jak i temporal zostały spustoszone… Dopuszczono redukcje w obrządku świąt maryjnych, które świadczyły zarówno o braku dobrego smaku, jak i o zdrowym rozsądku i pobożności (…). Na tej śliskiej ścieżce posunięto się za daleko. Nauki świąt Najświętszej Maryi Panny, błogosławieństwa Jej szczególnego Oficjum, zostały poddane retuszowi i skreśleniom, co najmniej nie na miejscu. Brak szacunku wobec Maryi polegał na zniesieniu tej pięknej i starożytnej formuły: Gaude, Maria Virgo, cunctas haereses sola interemisti (Raduj się, Dziewico Maryjo, sama jedna pokonałaś wszelkie herezje), podobnie jak haniebne było zaprzestanie zwracania się do Niej z tą inwokacją: Dignare me laudare te, Virgo Sacrata; da mihi virtutem contra hostes tuos (Pozwól mi Cię chwalić, Najświętsza Dziewico; daj mi siłę do walki z Twoimi wrogami). Zmieniono nazwy niektórych świąt”. Gdzie odkryjemy w mszale Pawła VI, że liturgiści byli konsekwentni w swoich poglądach, ponieważ w ten sposób uroczystość 25 marca została zastąpiona uroczystością Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny i stała się Annontiatio Domini , świętem Pańskim. Dom Leclercq kończy na tym punkcie: „Sprzeciwiliśmy się odległej tradycji, znosząc właściwe oficjum Nawiedzenia. Jeśli Matka Boża była traktowana w ten sposób, jej wikariusz na tym świecie nie został oszczędzony. Responsorium: Jesteś pasterzem owiec, Ty, który jesteś księciem Apostołów, i antyfona: Kiedy był Najwyższym Papieżem, nie bał się ziemskich potęg… zostały skazane na zagładę”. Dom Guéranger proroczo stwierdzi: „Współczesne liturgie Kościołów Francji (były) komponowane znacznie częściej przez ludzi partyjnych niż przez świętych”. Benedyktyński mnich podejmuje próbę trafnego porównania8 : „Myśląc o obecnej reformacji, często przychodzi na myśl porównanie starego domu rodzinnego. Jeśli pokażemy go purystycznemu estety, odkryje on, że jest w nim wiele wad smaku, że style są zbyt mieszane, że pomieszczenia są zbyt zagracone itd. Jeśli pokażemy go archeologowi, odkryje, że wstydem byłoby nie przywrócić tej starej rezydencji do pierwotnego stanu XVII-wiecznego dworu i że powinniśmy wyeliminować wszystko, co kłóci się ze stylem wielkiego wieku. Niewątpliwie mają rację pod względem naukowym, a jednak nie dostrzegają tego, co najważniejsze: że dom ma swoją duszę, a duszę tę tworzą osobowości wszystkich tych, którzy w nim mieszkali i mieszkają. Osobowości, które zdradzają tysiąc i jeden szczegółów aranżacji, są niejasne dla osoby obcej rodzinie. Niewątpliwie jest za wcześnie, by osądzać, czy nasi współcześni reformatorzy naprawdę uchwycili „ducha” domu, ale możemy wierzyć Domowi Guéranger, mówiąc, że ludzie z XVII i XVIII wieku nie rozumieli tego, a tym bardziej nie doceniali. „Konieczne było zatem zrobienie czegoś nowego, a liturgiści Soboru Watykańskiego II będą nad tym pracować, z pomocą nowego papieża Pawła VI, który zastępuje Jana XXIII. Ten ostatni, gorliwy w ideach swoich czasów, szczególnie ceni Ruch Liturgiczny .


Dom Guéranger, dzięki swojej jasnowidzeniu, mówi o liturgistach, że chcieli sprofanować język sakralny, a swoim doświadczeniem i zrozumieniem protestantyzmu i jansenizmu wyjaśnia ich intencje, by „usunąć z kultu wszelkie ceremonie, wszelkie formuły wyrażające tajemnice”. Zaszufladkowali jako przesąd, bałwochwalstwo wszystko, co nie wydawało im się czysto racjonalne, ograniczając w ten sposób wyrażanie wiary, blokując wątpliwościami, a nawet negacją wszystkie drogi prowadzące do świata nadprzyrodzonego. A zatem… koniec z sakramentaliami, błogosławieństwami, wizerunkami, relikwiami świętych, procesjami, pielgrzymkami itd. Nie ma już ołtarza, lecz jedynie stół, nie ma ofiary, jak w każdej religii, lecz jedynie wieczerza; nie ma już kościołów, lecz jedynie świątynia, jak u Greków i Rzymian; nie ma już architektury religijnej, gdyż nie ma już tajemnicy; nie ma już malarstwa i rzeźby chrześcijańskiej, gdyż nie ma już religii rozumnej; wreszcie koniec z poezją w kulcie, który nie jest zapładniana ani miłością, ani wiarą”. Sto lat później Ojcowie Soboru Watykańskiego II nie czytali Dom Guérangera, a przynajmniej o nim zapomnieli. Przygotowywali się zatem do reformy, transformacji i „rozwoju” Mszy Świętej, sformułowanej na XXII sesji Soboru Trydenckiego, który ostatecznie ustalając kanony rytu, wzniósł nieprzekraczalną barierę przed jakąkolwiek herezją, która mogłaby zaszkodzić integralności Tajemnicy. Wkrótce mieli wystąpić przeciwko łacinie, co stanowiło pierwszy etap ich reformy. Zakochani w nowościach, nie wiedzieli już, że są następcami złowrogiego duchowieństwa konstytucyjnego roku V z czasów rewolucji francuskiej, gdzie argumenty za i przeciw łacinie jako językowi Kościoła zostały już sformułowane… Ale to wymagało od współczesnych pamięci. Protestant, który opuścił swój kraj, nie rozumiał już niczego podczas celebracji, podczas gdy katolik mógł uczestniczyć we Mszy Świętej w dowolnym miejscu na świecie dzięki łacinie. Katolik czerpał swoją uniwersalność przede wszystkim ze swojego języka. Był rzymskim katolikiem. Czy on nadal jest?

Drzwi uchylone przez Sacrosanctum Concilium zostaną zmiecione z powierzchni ziemi przez „buntowników”, którzy nie spodziewali się niczego innego. Wracając do naszej metafory projektu, kto nigdy nie widział w domu pani domu pragnącej wywietrzyć pokój, a nie powstrzymać gwałtownego podmuchu wiatru, który czekał na otwarcie tego okna? Straty uboczne zawsze kalkuluje się po fakcie. Rewolucja gra na szkoleniu i łańcuchu wydarzeń, które dowodzą, że rację mają atakujący, nigdy obrońcy. Jednak na tym etapie soboru, na samym początku, uruchamia się zjawisko Stanów Generalnych z 1789 roku. Ludzie wyznaczeni przez Pawła VI ustawiają się w szyku bojowym. Sekretarz komisji nazywa się Annibale Bugnini, będzie miał zaciekłe i skuteczne maniery fenickiego wodza, którego imię nosi. „To «zgromadzenie konstytuujące» (...), odpowiedzialne za gruntowną przebudowę całej liturgii rzymskiej, było znacznej liczebności. Liczyło około pięćdziesięciu członków, a ponadto stu pięćdziesięciu ekspertów-konsultantów, siedemdziesięciu pięciu ekspertów-doradców, nie licząc tych, z którymi konsultowano się epizodycznie”. 9 Sobór kontynuował swój bieg, a reforma rozwijała się równolegle, aby uzyskać władzę nadrzędną wobec kongregacji kurii. Paweł VI był od czasu do czasu pytany o decyzję, która miała być ostateczna. Liczne opieszałości Ojca Świętego dały jeszcze większą władzę komisji, która decydowała, gdy on nie decydował. Trzeba było iść naprzód, ponieważ potrzebny był tylko ruch, to oczyszczenie „starego Kościoła”. Progresiści przekonali się o sprzecznej misji, co najmniej: odnalezienia świeżości pierwotnego Kościoła i podążania za duchem czasu. Innymi słowy: nadania Kościołowi młodzieńczego charakteru i ponownego wypełnienia naw, które od pewnego czasu zaczęły pustoszeć. Łatwo zauważyć, że zawiódł w obu tych aspektach. W wielu miejscach w Europie duch czasu już zwyciężył nad tradycją. Dało to reformatorom przedsmak zwycięstwa. Inicjatyw liturgicznych było mnóstwo. Prefacja i kanon skupiały główne zainteresowania. Na głos, w języku ojczystym… To było jak powrót do czasów Lutra w Kościele katolickim. Znaleziono tysiące powodów, by rozszerzyć koncelebrę. Polegano na Sacrosanctum Concilium , które otworzyło drzwi swoją niejasnością co do liczby uprawnionych koncelebransów. Wydawało się, że wszyscy zgadzają się na ograniczenie liczby, aby nie naruszyć powagi liturgii, jednak nikt i nic nie powiedział, jaka powinna być ta liczba, więc każdy robił, co chciał, i w ten sposób przesada została ukoronowana. Kiedy duszpasterstwo rości sobie prawo do autorytetu, chodzimy na oślep! Ale w rzeczywistości Kościół już w pełni odpowiadał swoim czasom, uznawał ideę, że autorytet nie ma już prawa istnieć, ponieważ nie wiedział już, że autorytet jest kwestią miłości, i że, podobnie jak świat, mylił władzę z autorytetem, autorytet z autorytaryzmem.

Msza św. Pawła VI

Rewolucja była widoczna wszędzie. François Mauriac napisał w pięknym apelu w swoich „Bloc-Notes” w Le Figaro Littéraire w listopadzie 1966 r.: „Oni (seminarzyści prowincjalni, którzy do niego pisali) odkryli na nowo telewizję, tytoń, klub filmowy i zajęcia rekreacyjne w seminarium: „(…) Duchowni nie są już czarni, chorał gregoriański istnieje w formie pamięci. Przed posiłkami nie słyszymy już kilku wersetów z Biblii… Krótko mówiąc, przerywamy tę dyskusję, nie mieliśmy prawa tego mówić, żołnierz nigdy nie wie, że kapituluje”. (…) Ten chaos wśród kleryków, po dwóch latach seminarium, nie pozostawi ani gorących, ani zimnych, podejrzewam, tych z ich starszych, którzy wraz z sutanną pozbyli się tego, co dręczy te wymagające młode serca”. Chcieliśmy być w zgodzie z czasami i trzymać się naszej epoki, ale nie ludzi; Ludziom narzucaliśmy to, co uważaliśmy za dobre dla nich. Dlatego odeszliśmy od tego. Stopniowo eliminowaliśmy wszystkie tradycje ludowe, często porównywane do przesądów. Zbyt duży nacisk kładziono na świętych i temu zaradzono. Trzeba przyznać, że w komisji lub wokół niej było wielu protestanckich „doradców”. To, co nadprzyrodzone, ogólnie rzecz biorąc, zajmowało umysły postępowców i było adaptowane. W razie potrzeby wymyślaliśmy, majstrowaliśmy i majstrowaliśmy dużo. Odkryliśmy na nowo antyliturgiczne korzenie, które krążyły po świecie od ponad czterech stuleci, te, które naszym zdaniem zostały osiągnięte wraz z reformacją protestancką. Cóż, nie, musieliśmy nadal zgłębiać ten wątek, taki jak nienawiść do mszy prywatnych, do świętych… Nikt, studiując Sobór Watykański II i jego reformę liturgii, nie może zaprzeczyć w dobrej wierze, że nastąpiła protestantyzacja liturgii. Dom Guéranger, opat Solesmes, mawiał, że protestanci „oddalili się od jedności, aby mniej wierzyć”. W latach 60. XX wieku każdemu świętemu z przeszłości mogłoby się wydawać, że Kościół mniej wierzył.

„Należało uczynić liturgię mniej klerykalną, bardziej eklezjalną i otwartą na uczestnictwo. W tym uczestnictwie chrześcijanie łatwiej uświadomią sobie, że są Kościołem, z którym Chrystus łączy się w sprawowaniu swojego kapłaństwa, by wielbić Ojca i uświęcać człowieka”. 10 Liturgia zbyt klerykalna z powodu kapłanów, którzy są zwolennikami klerykalizmu? Kapłan in persona christi stawał się problemem. Ale przyczyna nigdy nie została wyjaśniona, a autorytet i autorytaryzm wciąż były mylone. Wszystko było pomieszane jak zwykle. Zapomnieliśmy, że strój, mundur, wyrażał tożsamość, ale przede wszystkim zobowiązywał nas do tej tożsamości. Przypomniany sobie, ten, kto nosi mundur, wie, jak ten habit tłumi jego namiętności, by przeobrazić go w kogoś innego, większego od siebie. Chcieli nas jednak zmusić do bycia tym, kim byliśmy, nie wnosząc niczego z siebie, nie wywyższając nas i nie podporządkowując autorytetowi Boga, skoro wszyscy byliśmy sługami Chrystusa, nie próbując Go nawet naśladować, a zatem bez żadnego wysiłku. Widzimy, że tematyka nie zmienia się z epoki na epokę. Jeśli szukamy przykładu utraty tego, co nadprzyrodzone, a zatem i tego, co święte, zauważmy, że nigdzie w Nowej Mszy nie pojawia się ostrzeżenie św. Pawła skierowane do tych, którzy przyjmują Komunię w sposób niegodny 11 Tak więc podczas Mszy Pawła VI nigdy nie ma spowiedzi, a mimo to wszyscy, bez wyjątku lub prawie, przyjmują Komunię. „Ciało Chrystusa jest prawem! Przychodzę na Mszę, mam do niej prawo!” – można było usłyszeć, jeśli ktoś uważnie słuchał. A wszystko, co dotyczy Komunii, stało się w Nowej Mszy nieco żałosne. Długie kolejki, kolejki jedna za drugą , aby wziąć do ręki Najświętsze Ciało Jezusa! Bo patrząc gdzie indziej i pozornie nie mając pojęcia, co leży w dłoni, bez żadnej obłudy, jak powiedziałby Dom Guéranger... Żałośnie i mechanicznie skończyć na tym, że cofnie się, odejdzie od księdza i skrupulatnie okazując swą pobożność w nieprawdopodobnym geście, nigdy przez nikogo nie zarządzonym, lecz naśladowanym przez wszystkich, głupio pada na twarz przed pustym tabernakulum i połyka Hostię Świętą. O spustoszenie! Cóż za utrata sensu! Święty proboszcz z Ars oszalałby, widząc wiernych przyjmujących Komunię w ten sposób, którzy stali się robotami dzięki reformie liturgicznej Pawła VI! Tylko roboty mogą nie zdawać sobie sprawy, że trzymają w rękach Pana panów, co już graniczy ze świętokradztwem! Na szczęście ignorancja, która przewodzi tej nowej drodze, częściowo oczyszcza wiernych z zarzutów! Dom Guéranger oświadczył w ten sposób, mówiąc o protestantach, że „czuli się zmuszeni usunąć z nabożeństw wszelkie ceremonie, wszelkie formuły wyrażające tajemnice. Tak więc… nie ma już ołtarzy, jest tylko stół; nie ma już ofiar, jak w każdej religii, jest tylko wieczerza, nie ma już kościoła, jest tylko świątynia . Byliśmy tam.

Porównajmy początek celebracji Mszy w dwóch „formach”, aby zrozumieć, co je dzieli 12 :
– W tradycyjnym Mszale Rzymskim: „Najpierw celebrans bierze humerał za końce sznurów, całuje go w środku krzyża, wkłada go na głowę; natychmiast opuszcza go na szyję, tak aby zakrył kołnierz szat, przekłada sznury pod ramionami, następnie za plecami itd. (…) Kapłan, założywszy szaty, bierze kielich w lewą rękę, tak jak został przygotowany, jak powiedziano, który niesie uniesiony przed piersiami, prawą ręką trzymając sakiewkę nad kielichem i po uczynieniu skłonu do krzyża lub obrazu (krzyża), który jest w zakrystii, podchodzi do ołtarza poprzedzany przez ministranta itd. (…) Podchodzi do środka ołtarza, gdzie stawia kielich z boku Ewangelii, wyjmuje korporał z sakiewki, którą rozściela w środek ołtarza, stawia tam kielich przykryty welonem, a sakiewkę kładzie po lewej stronie itd. (…) Wraca na posadzkę, odwraca się w stronę ołtarza, gdzie pozostaje stojący pośrodku, z rękami złożonymi przed piersią, złączonymi i wyprostowanymi palcami, prawym kciukiem skrzyżowanym na lewym kciuku (co zawsze musi robić, gdy składa ręce, z wyjątkiem po konsekracji), z odkrytą głową, po uprzednim głębokim skłonie w stronę krzyża lub ołtarza albo przyklęknięciu, jeśli Najświętszy Sakrament znajduje się w tabernakulum, rozpoczyna Mszę stojąc itd. (…) Kiedy mówi Aufer a nobis , celebrans ze złożonymi rękami podchodzi do ołtarza itd. (…) Skłaniając się na środek ołtarza, złączonymi rękami położonymi na ołtarzu tak, że małe palce dotykają przodu, a palce serdeczne położone są na stole (co zawsze musi być przestrzegane, gdy złożone ręce leżą na ołtarzu) itd. (…) Kiedy mówi „ciała, których relikwie tu są”, on całuje ołtarz na środku, z wyciągniętymi rękami umieszczonymi w równej odległości po każdej stronie, itd. (…) Podczas uroczystej Mszy Świętej trzykrotnie nakłada kadzidło do kadzielnicy, mówiąc jednocześnie: Ab illo benedicaris , „Bądź błogosławiony przez niego”, itd.
– W mszale Pawła VI: „W zakrystii, według różnych form celebracji, będą przygotowane szaty liturgiczne kapłana i jego usługujących: dla kapłana alba, stuła i ornat. (…) Wszyscy, którzy noszą albę, będą używać sznura i humerału, chyba że zostanie ustalone inne rozmieszczenie. (…) Kapłan podchodzi do ołtarza i oddaje mu cześć całując. Następnie, jeśli uzna to za stosowne, okadza go, obchodząc go dookoła. (…) Następnie, zwrócony twarzą do ludu i z wyciągniętymi rękami, kapłan pozdrawia go proponowanymi formułami…” Cała Msza stała się w ten sposób obrzędem kipiącym od możliwości! Mszał Pawła VI czyni tak wiele części i modlitw ceremonii fakultatywnymi, że w różnych kościołach wierni nie uczestniczą w tej samej Mszy, zależy to od księdza, czasami od biskupa, ale bardzo rzadko. Można by wręcz pomyśleć, że dajemy księdzu zbyt dużą władzę, pozwalając mu w ten sposób decydować o sprawach, które go przerastają. Można by wręcz stwierdzić, i niektórzy święci z przeszłości nie myliliby się, że istnieje klerykalizm w pozwoleniu księdzu na decydowanie o tym, co istotne: o drodze, jaką mają podążać wierni, by dotrzeć do Boga. Kapłan nabiera zupełnie nowego wymiaru w Mszy Pawła VI, ponieważ często będziemy wspominać homilię Mszy i często będziemy mówić o nowej liturgii, że była piękna dzięki łasce homilii kapłana. Tak więc w każdej chwili nowej Mszy ocieramy się o klerykalizm. Ksiądz, który był tylko sługą i który… Wślizgnąwszy się w szaty najwyższego kapłana, Jezusa Chrystusa, nie mógł niczego zmienić, niczego ująć, niczego dodać do obrzędu, który go przerastał. Tylko dzięki łasce metamorfozy odważył się pójść w ślady Chrystusa, kapłana kapłanów. Nie ma personalizacji kapłana, jak w Mszy Pawła VI. A nadmiar wyboru powoduje również inną wadę, której nie ma w Mszy trydenckiej: relatywizm. Co powoduje nadmiar wyboru. Kim jestem, aby wybierać? stało się sposobem rozwoju dla współczesnego świata, który przygotowywał się do wielkiej schizmy, przepowiedzianej przez ojca Reginalda Garrigou-Lagrange'a: „Kościół jest nieprzejednany w kwestiach zasad, ponieważ wierzy, i tolerancyjny w praktyce, ponieważ kocha. Wrogowie Kościoła, przeciwnie, są tolerancyjni w kwestiach zasad, ponieważ nie wierzą, ale nieprzejednani w praktyce, ponieważ nie kochają. Kościół odpuszcza grzesznikom, wrogowie Kościoła odpuszczają grzechy”. Tak więc, w Pawle VI pozostało trochę świętego Piusa V, ale tak niewiele. Pompa, świętość, znaczenie zostały osłabione. Możemy odmawiać jedno lub dwa Kyrie, kiedy chcemy, ale tutaj mówiliśmy trzy, aby uczcić trzy Osoby Trójcy Świętej. ! Confiteor został zredukowany do mianownika wstawiennictwa świętych patronów. W 2021 roku nastąpiła aggiornamento francuskich tłumaczeń, które często były fatalne, a czasem heretyckie. Wiele zaczerpnięto ze starego mszału, aby powrócić do jaśniejszych słów. Orate fratres , którego zachowanie Paweł VI nalegał, zostało przywrócone, ale w wersji francuskiej zostało zapomniane. A ci wierni, którzy mieli aktywnie uczestniczyć w tym zestawie nowych środków? Cóż, nie uczestniczą albo uczestniczą jak roboty, kiedy każdy dokładnie wie, co ma robić podczas Mszy trydenckiej. Kiedy wszyscy aktywnie uczestniczą poprzez modlitwę wewnętrzną, podążając za kapłanem, który… postępuje stłumionymi krokami w stronę Dobrego Pana. Jak mówi benedyktyński mnich: „I tak być może czuje się zdezorientowany ktoś, kto przez lata praktykował stary mszał w nowym: formuły często przywołują chrześcijańską starożytność i jej źródłowe piękno, ale duch nie zawsze jest starożytny; wyłania się z trosk, które nie są ani starożytne, ani średniowieczne[7]. » Tak opat Barthe definiuje autorytet Mszy Pawła VI: «można by powiedzieć, że nowa liturgia jest lex orandi , nie sama w sobie, ale ze względu na to, co zawiera ze starożytnej liturgii. » Obecnie 13% starego mszału pozostaje w nowym.

Należy zrozumieć, że wszystko to nabiera kształtu w czasach, gdy często mówi się wszystko, co się da, a także jego przeciwieństwo. Paweł VI w swoim przemówieniu z 26 listopada 1969 roku wskazał, że Msza będzie odprawiana w języku narodowym, podczas gdy Sobór, poprzez Sacrosanctum Concilium, rzeczywiście zażądał czegoś przeciwnego, z wyjątkiem bardzo rzadkich wyjątków. Również w tym przypadku, gdy Sobór stwierdził, że język gregoriański powinien zajmować główne miejsce w śpiewie Mszy, uzgodniono, że poprzez wyeliminowanie łaciny język gregoriański zostanie wyeliminowany. Bugnini, architekt reformy, posunąłby się nawet do stwierdzenia, że byłoby naprawdę nieprzyjemne, gdyby w ostatecznej renowacji ta mała perełka zniknęła z Ordo Missae . Mówił o antyfonie Introibo ad altare Dei . Należy zauważyć, że zniknęłaby ona w ostatecznej wersji mszału. Zniszczenie liturgii wymagało zniszczenia Liturgii Godzin. Również w tym przypadku komisja pracowała nad tym z nadzwyczajną gorliwością. Niektóre oficja uznano za dublujące się, zredukowano je, uproszczono. Prymę zniesiono pod głupim pretekstem istnienia Jutrzni. Ludzie otwarcie uważali się za inteligentniejszych od naszych poprzedników w Kościele. Stworzyli lekcjonarz, którego złożoność nigdy nie przestaje zadziwiać, i zniszczyli zrozumienie poprzez roczny rytm oferowany przez tradycyjną Mszę. Pomieszali liturgię z katechizmem. Nieudolnie skracali, czytania są czasami tak długie, że uniemożliwiają jakiekolwiek zrozumienie. Decyzje małostkowych, racjonalistycznych profesorów komisji tak bardzo przypominały to, co Dom Guéranger nazwał „brakiem płynności” – w nowej Mszy nie było nic płynnego, albo tylko to, co istniało wcześniej i nadal istniało z jakiegoś nieznanego powodu. „Konieczność znalezienia różnych czytań w ciągu trzech lat prowadzi do absurdalnych wyborów. Dlatego Ewangelia Wniebowstąpienia na rok A… nie wspomina o Wniebowstąpieniu. Na rok Pięćdziesiątnicy A jest gorzej. Ewangelia to ta, w której Jezus ukazuje się apostołom w wieczór wielkanocny i tchnie na nich, mówiąc: „Weźmijcie Ducha Świętego”. Głoszenie tej perykopy podczas mszy w dniu Pięćdziesiątnicy może jedynie wywołać zamieszanie wśród wiernych. Cóż bowiem po Zesłaniu Ducha Świętego, skoro apostołowie otrzymali już Ducha Świętego? W tradycyjnym mszale jest to Ewangelia z pierwszej niedzieli po Wielkanocy, z tym, co następuje, co dzieje się w następną niedzielę, a zatem w tę niedzielę po Wielkanocy (św. Tomasz). I tam jest jasne, że ten dar Ducha Świętego różni się od daru Pięćdziesiątnicy 13. „Aby trzymać się mentalności tamtych czasów i proroctwa Jana XXIII, Oblubienica Chrystusa woli uciekać się do lekarstwa miłosierdzia, niż wymachiwać bronią surowości , usunięto historię Ananiasza i Safiry, a także wycięto opis samobójstwa Judasza… Podczas gdy nowy lekcjonarz zawiera niemal kompletne odczytanie Dziejów Apostolskich! Te fragmenty opisują sceny zbyt trudne do zniesienia dla współczesnych wiernych. „Sąd Salomona” (1 Krl 3,16-28) został usunięty, ponieważ mógł… Zszokowało niektórych… Król, który grozi przecięciem dziecka na pół, Wielki Boże! To zatem, jak powiedział Dom Nocent, „nowa religia”. Należy zauważyć, że obecny prefekt Dykasterii ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, Arthur Roche, potwierdza to w niemal wszystkich swoich wywiadach z kilku miesięcy. Ci, którzy myśleli, że jedyną rewolucją, jaka kiedykolwiek miała miejsce, było przyjście Chrystusa na ten świat, czekają na szok. Sobór Watykański II i jego rewolucyjny wrzask są uważane za nowy punkt odniesienia katolicyzmu i jest oczywiste, że każdy, kto myśli inaczej, jest ganiony i wyśmiewany, jeśli to konieczne, publicznie[12]. Tak zwani tradycjonaliści to nowi publiczni pokutnicy i można sobie wyobrazić, że w niedalekiej przyszłości będą traktowani tak, jak publiczni pokutnicy byli traktowani w średniowieczu! Pieśń nad pieśniami, która w majestatycznym przeczuciu mówiła o narodzeniu Najświętszej Maryi Panny, została niemal całkowicie stłumiona. Dom Alcuin Reid, przeor założyciel klasztoru św. Benedykta w La Garde-Freinet, w swoich artykułach i książce (dostępnej tylko po angielsku), Liturgia w dwudziestym pierwszym wieku , szczegółowo opisuje nadużycia Komisji Bugniniego, wspomaganej w tym przez niezliczoną ilość podkomisji, z których jedna przejdzie do historii: ta zajmująca się zbiorami. Lauren Pristas, profesor teologii na Wydziale Teologii i Filozofii w Caldwell College w Stanach Zjednoczonych, napisała fascynującą książkę (znowu tylko po angielsku, czy to niespodzianka?), The Collects of the Roman Missal . Pokazuje w niej, że reformatorzy działali tak, jakby filmowali Teksańską masakrę piłą mechaniczną z oczywistymi odniesieniami do Frankensteina . Reformatorzy szukali modlitwy z sakramentarza zwanej Gelasian, gdy to, co mieli przed oczami, im nie odpowiadało, ale gdy to, co znaleźli u źródła, również im nie odpowiadało (i nie było przypadkiem, że nie było odpowiednie i że zniknęło, ale dlatego, że jego jakość była wątpliwa), manipulowali nią! Pełnomocnicy! Księga rozszyfrowuje i ukazuje wszystkie wybiegi reformatorów. Przykład? Postkomunia pierwszej niedzieli Adwentu składa się z kolekty z Wniebowstąpienia i sekretu z miesiąca września z sakramentarza weroneńskiego. Kolekta i sekret, by stworzyć postkomunię! A jednak komisja ds. kolektywów zapewniła, że chce „poszanować gatunki literackie i funkcje liturgiczne (kolekty, ofiarowanie, postkomunia)”. Postkomunia drugiej niedzieli Adwentu głosi: „ Nasyceni tym pokarmem duchowego pożywienia, błagający, Panie, prosimy Cię, abyś nas nauczył, uczestnicząc w tej tajemnicy, gardzić sprawami ziemskimi, a miłować sprawy niebieskie … Koniec został przemieniony i głosi: naucz nas prawdziwego znaczenia spraw tego świata i umiłowania dóbr wiecznych … Kochaj zawsze, ale którą? A zwłaszcza tego typu formuła, powiedziałby Claude, myśląc w powietrzu. Tresmontant, jak nasza epoka tak często i zbyt długo bulgocze, bo jaki jest prawdziwy sens rzeczy , po co zmieniać zdanie: Panie, prosimy Cię, naucz nas, uczestnicząc w tej tajemnicy, gardzić sprawami ziemskimi i miłować sprawy niebieskie , nauczając nas prawdziwego sensu spraw ziemskich i miłować sprawy niebieskie ? Mszał z 1970 roku jest pełen przybliżeń doktrynalnych, do których dochodzą tłumaczenia na język francuski o wielkim ubóstwie lub wielkiej ideologii; wybierzemy to, co wydaje się najodpowiedniejsze. „Zniesienie opozycji między poszukiwaniem spraw ziemskich a poszukiwaniem spraw niebieskich jest systematyczne w całej neoliturgii, podczas gdy opozycja ta jest wszechobecna w liturgii tradycyjnej i w duchowości tradycyjnej, ponieważ jest wszechobecna w Ewangeliach i Listach Apostolskich 15 . Zatem to, co było prawdą dla minionych pokoleń, nie było już takie w pełni.16

Obecnie

Lauren Pristas potępia reformatorskie plądrowanie starej liturgii i ideologii, która nią kierowała. Pokazuje, że „każdy niuans kolekty adwentowej z 1962 roku jednoznacznie wyraża tę katolicką doktrynę łaski, w dość subtelny i pozbawiony dydaktycznego charakteru, charakterystyczny dla modlitw. Chociaż kolekty adwentowe z 1970 roku nie zaprzeczają wprost katolickiemu nauczaniu o łasce, nie wyrażają jej, a co bardziej niepokojące, zdają się jej nie uznawać. Zagadkowe pytanie brzmi: jak sprawiedliwie to podsumować, ponieważ skoro kolekty adwentowe z 1970 roku nie mogą być rozumiane ani interpretowane w sposób niezgodny z prawdą katolicką, należy jednak uznać, że są one podatne na nieporozumienia ze strony osób niewystarczająco pouczonych o prawdzie katolickiej”. Wpływ pelagianizmu jest wszechobecny. W tym samym czasie, gdy reforma prowadzona była przez Bugniniego, Paweł VI zgodził się ze swoim ministrem i tą komisją i zniósł machnięciem ręki pięć z sześciu tradycyjnych święceń prowadzących do święceń kapłańskich (furtor, lektor, egzorcysta, akolita i subdiakon). Ponieważ społeczeństwo ulegało sekularyzacji, religia musiała zostać zsekularyzowana. Piętnaście wieków tradycji zostało wymazanych w ciągu kilku minut (lista święceń znajduje się w modlitwie wielkopiątkowej z V wieku). Podobnie, Siedemdziesiątnica, Dni Suche zostały zniesione... 17 lutego 1966 roku Paweł VI napisał konstytucję apostolską, Pænitemini , wyjaśniając, że post nie był tylko postem fizycznym, że można go było zastąpić aktami miłosierdzia! Wszyscy pamiętają Mateusza (17:21), ale ten rodzaj demona wypędza się tylko modlitwą i postem , i jest oczywiste, albo przynajmniej było tak przez 2000 lat, że Chrystus mówi o fizycznych postach, których nie można zastąpić innymi postami ... Środa Popielcowa zawdzięczała swoje wąskie zbawienie papieżowi, który był niezadowolony z zniesienia Siedemdziesiątnicy... Nauka o Rzeczach Ostatecznych stała się opcjonalna i jak wszystko, co było opcjonalne i nie szło w kierunku reformy, zniknęła na śmietniku historii. Przez co najmniej dekadę społeczeństwo zaczęło się rozpadać, Kościół, zamiast pozostać latarnią morską dla tego spustoszonego świata, wolał odrzucić jego fundamenty, niż je potwierdzić. Świat i Kościół, jak opisał to Gustaw Thibon, miały tę samą ambicję, bycie na wietrze, jak martwy liść.

Bunt wybuchł. Przybierał różne formy, popełniał błędy, niektórzy się wycofywali, dochodziło do zdrad, większość czuła się bezradna. Duch reformy wiał wszędzie i przeobraził wszystko, od góry do dołu, nie tylko liturgię, oficjum, ale także sakramenty, zrewidowane od góry do dołu i znów nie na lepsze, wszystko, absolutnie wszystko! Kapłani nie byli już rozpoznawalni, co więcej, nic nie było rozpoznawalne, wszystko było niejasne, nic nie było już pewne. Kościoły, które już zaczęły się wyludniać, opustoszały całkowicie. Ta reforma została tak przemyślana, że nie pomyślano o wiernych, albo tylko o rodzaju niezróżnicowanych bytów, które muszą podążać za Kościołem we wszystkich jego niegodziwościach… Wyludnianie się kościołów zostało potwierdzone i nasilone. Niemal wszystko, co przewidywali reformatorzy, nie spełniło się. Po dziesięcioleciach zamętu, ukochany papież Benedykt XVI opublikował swoje motu proprio, Summorum Pontificum , które miało nadać większą rangę tradycyjnemu rytowi, zwanemu nadzwyczajnym, którym rzeczywiście jest, w diecezjach. Powiedzenie, że było ono bardzo mało przestrzegane przez biskupów jako całość, jest niedopowiedzeniem. W Kościele, w którym ludzie w różnym wieku przestawali być katolikami jeden po drugim, motu proprio niemieckiego papieża umożliwiło zobaczenie, że Kościół może pozostać młody. Ponieważ postępowa ideologia była nadal w umysłach wszystkich i w niektórych sercach, ukrywano ją tak bardzo, jak to możliwe. Biskupi starali się pogrzebać to wsteczne motu proprio. Nadal są księża, którzy gardzą działaniami papieża! Od zakończenia Soboru można było zadowolić się kilkoma starszymi postaciami, takimi jak Josemaría Escrivá, któremu udzielono łaski używania starego rytu (Confer. L'indult Agatha Christie 17 ), ale dla młodych ludzi oddawanie się usus antiquior było zbyt wiele, aby można było tolerować! Owoce reformy nie odpowiadały przewidywaniom ekspertów. W ciągu dziesięciu lat, od 2007 r., daty promulgacji Summorum Pontificum , do 2017 r., liczba tradycyjnych kultów na świecie podwoiła się (nie licząc ekspansji Bractwa Świętego Piusa X)! I bez żadnej pomocy na miejscu ze strony obrońców instytucji, biskupów. Duszpasterskie i synodalne dla wszystkich z wyjątkiem starszych. Rachunek był poprawny, około 5% francuskich wiernych, przy bardzo niskiej średniej wieku zapewniającej od 15 do 20% francuskich księży! Zapytaj księdza diecezjalnego, który nadal ma prawo odprawiać Mszę Świętą w obu formach, co o tym myśli. Zawsze odpowie ci to samo: owoce Mszy Trydenckiej są niezrównane. A od czasu Traditionis Custodes seminaria Bractw Świętego Piotra i Świętego Piusa X są przepełnione, każde liczące ponad stu seminarzystów. Trochę tak, jakby motu proprio stworzyło coś przeciwnego (po raz kolejny!) do zamierzonego. Pielgrzymka do Chartres musiała zamknąć zapisy i z 16 000 uczestników nigdy nie odniosła tak wielkiego sukcesu jak w tym roku! Nawet wtedy 5000 pielgrzymów Bractwa Świętego Piusa X zostało niewinnie pominiętych. Wydaje się to niewiele w porównaniu z liczbą Francuzów? Kto dziś pokonuje 100 kilometrów w ciągu trzech dni dla swojej wiary? Tutaj możemy zauważyć pragnienie młodych katolików, którzy regularnie uczestniczą w tradycyjnej Mszy Świętej, a także pilnie odnawiają swoje życie Ewangelią! W czasach, gdy w mediach często można usłyszeć ludzi deklarujących na przykład: „Jestem katolikiem i jestem za aborcją”, czyli ludzi, którzy postępują zgodnie ze swoją własną moralnością, lub mówiąc ściśle, moralnością swoich czasów, i którzy myślą, że to właśnie znaczy być katolikiem!

Zdjęcie pochodzi ze strony internetowej 1 Peter Five (https://onepeterfive.com/)

Wyłoniła się postawa widoczna we wszystkich rewolucjach na całym świecie, gdy utopia, która doprowadziła do powstania rewolucji, zderza się z rzeczywistością. Postawa ta nieuchronnie twardnieje. Wszyscy ci, którzy chwalili rzekome owoce reformy, nie dostrzegając, że jedynie przyspieszyła ona upadek Kościoła Bożego na otwartej przestrzeni, stwardnieli. Wyczarowani przez ludzi z Watykanu, przez księży, przez Uniwersytet Świętego Anzelma w Rzymie, prawdziwą przystań postępowców wszelkiej maści, których traktowanie Benedykta XVI przed, a nawet po jego wyborze będzie unikane, czekali z podziwem, by wyjść z cienia, w który wepchnęło ich Summorum Pontificum . Wyszli na światło dzienne, gdy wybrano papieża Franciszka i udało im się mu „doradzać”. Ich herold, Andrea Grillo, spisał treść motu proprio papieża Franciszka w licznych artykułach na kilka lat przed jego oficjalnym wejściem w życie. Nikt, kto zna machinacje postępowych liturgistów z Papieskiego Uniwersytetu Świętego Anzelma, nie był zaskoczony treścią motu proprio Franciszka, który używał zarówno bicza, jak i kija, by wypędzić „tradis” ze świątyni. Ten termin – bardziej trafne byłoby określenie „etykietowanie” – jest często używany przez księży, którzy znają miłośników Mszy trydenckiej jedynie z godzin spędzonych w internecie, co pozwala na stworzenie obszernego zbioru niezwykle różnorodnych profili życiowych. Policzek był brutalny, zarówno dla wiernych przywiązanych do tradycyjnej Mszy rzymskiej, jak i dla pokornego sługi winnicy, jakim był Benedykt XVI. Ale jakież to rozważania w obliczu rewolucji, która musi przeminąć? Papież senior, który przywrócił wiernym pokój, został zarzucony za niewłaściwe postępowanie, a ludzie byli zachwyceni, że to sprostowano . 18 zatwierdził starych mszałów, ponieważ miały ponad dwieście lat, ale zakazał ich zmiany, ponieważ ich prawowitość była zakorzeniona! Paweł VI postąpiłby w dokładnie odwrotny sposób i przyznałby sobie władzę zakazania starej Mszy, Mszy Wszystkich Świętych, na prawie 2000 lat! Dlaczego musiał zakazać Rytu Trydenckiego? Czy naprawdę wierzył w ważność swojego działania? Dlaczego nie pozwolił, aby dwa ryty rozwijały się równolegle, jak św. Pius V? A poza tym, czyż nie istnieje „nadzwyczajny” ryt rytu rzymskiego dla Zairu, ratyfikowany przez samego papieża Franciszka? Innym przykładem jest anglokatolicka forma rytu rzymskiego, Mszał „Kultu Bożego” 19 , który ma wiele wspólnego z Mszałem Trydenckim. W powtarzających się działaniach reformatorów widzimy, że ich sposób działania opiera się na autorytaryzmie. Tak było pięćdziesiąt lat temu, tak samo jest z ich dziećmi lub spadkobiercami, jak kto woli. Profesor Grillo, który walczy w prasie, będąc swego rodzaju zbrojnym skrzydłem papieża Franciszka i kardynała Roche’a, broni i rości sobie prawo do Traditionis custodes ( tytułu, który w pewien sposób dodaje zniewagę do krzywdy) z każdym, kto podważa ważność wspomnianego motu proprio20 . Walczył z Domem Alcuinem i Domem Pateau, ojcem opatem opactwa benedyktyńskiego w Fontgombault. W odpowiedzi na wywiad, którego Dom Pateau udzielił Famille chrétienne21 , Grillo odparł księdzu w następujący sposób: „Franciszek prosi w Traditionis custodes o budowanie mostów «między ludźmi» w jednym zwyczajnym rycie powszechnym , a nie «mostów między dwiema formami rytu rzymskiego». Czcigodny ojciec de Fontgombault odpowiedział mu, rozpoczynając swój list słowami: «W istocie, liturgia jest miejscem par excellence budowania mostów: mostu z Chrystusem, aby w Nim odnaleźć wszystkich członków ludu Bożego». Pięćdziesiąt lat zaciętych walk podsumowane w jednym zdaniu. Z jednej strony pragnienie samodzielnego znalezienia rozwiązań tutaj, na ziemi, w sposób horyzontalny, a z drugiej zrozumienie, że wszystko zawdzięczamy łasce Bożej i że wszystko musi nas do tej łaski doprowadzić! Z jednej strony hermeneutyka zerwania, a z drugiej hermeneutyka ciągłości, droga papieżowi Benedyktowi XVI22 . Z jednej strony droga pelagijska, tak dobrze pasująca do współczesnego świata, z drugiej droga katolicka, w pełni katolicka, szanująca całą historię Kościoła i całą jego tradycję. Ta walka dopiero się zaczyna.

Mnisi z Fontgombault odprawiają prywatne msze w kaplicach po jutrzni. Ku wielkiemu żalowi mnichów, arcybiskup [Benedykt XVI, przyp. red.] opuścił Fontgombault we wtorek rano około godziny 7:30. Przed wyjazdem Dom Forgeot zaprosił go do wejścia do kościoła opactwa w wyjątkowej porze prywatnych mszy. Kardynał był oszołomiony, niemal bez słowa. Długo medytował, klęcząc na podłodze z tyłu budynku. Wychodząc, na dziedzińcu, powiedział cicho do ojca opata, który do dziś pamięta precyzyjną intonację jego głosu: „To jest Kościół katolicki!” (Nicolas Diat, Le grand bonheur. Fayard, s. 198–99).
Artykuł napisany w Wielki Piątek.23

  1. Nie używam celowo tytułu „Msza św. Piusa V” ani „Msza trydencka”, ponieważ oba sugerują, że św. Pius V stworzył Mszę, co jest nieprawdą – nie ma Mszy św. Piusa V. Istnieje tradycyjna Msza rzymska, której Mszał Rzymski istniał co najmniej sto lat przed Soborem Trydenckim. Mszał ten był podobny do poprzednich mszałów rzymskich. Istotna część ordo missae pochodzi co najmniej od św. Grzegorza Wielkiego.
  2. Krótkie krytyczne spojrzenie na nowe ordo missae. Edycje renesansowe.
  3. Msza Soboru Watykańskiego II. Dokument historyczny. Claude Barthe. Wydania Via Romana . Ten blog, a co za tym idzie, ten artykuł, wiele zawdzięczają książkom opata Barthego, którego gorąco polecam .
  4. Msza Soboru Watykańskiego II. Dokument historyczny. Claude Barthe. Wydania Via Romana .
  5. Przemówienie św. Pawła VI.
  6. Yves Daoudal. Notatki o Soborze . Komentarze Yvesa Daoudala na temat Soboru Watykańskiego II, Kościoła katolickiego i Kościoła bizantyjskiego są zawsze kopalnią złota. Ten artykuł nie powstałby bez jego pracy.
  7. Blaise Pascal w „Oeuvres Complètes”: „Nic nie jest sprawiedliwe samo w sobie, kierując się wyłącznie rozumem; wszystko zmienia się z czasem. Zwyczaj jest w pełni uczciwy, z tego tylko powodu, że jest akceptowany”.
  8. Napisana przez mnicha z Fontgombault. Historia mszy. Wydawnictwo La Nef . Podziękujmy mnichowi z Fontgombault za tę wyrafinowaną i cenną książkę .
  9. Msza Soboru Watykańskiego II. Dokument historyczny. Claude Barthe. Wydania Via Romana .
  10. Przez mnicha z Fontgombault. Historia mszy. Wydanie La Nef .
  11. 1 Koryntian 11:28: „Niech człowiek bada samego siebie i tak niech je z tego chleba i pije z tego kielicha. Bo kto je i pije niegodnie, nie rozróżniając ciała Pańskiego, sąd sobie je i pije”.
  12. Msza Soboru Watykańskiego II. Dokument historyczny. Claude Barthe. Wydania Via Romana .
  13. Yves Daoudal. Pięćdziesiąt lat temu
  14. Klasztor Świętego Benedykta
  15. Yves Daoudal. Pięćdziesiąt lat temu
  16. Jeśli chodzi o cytat z motu proprio Benedykta XVI, Summorum Pontificum: To, co było święte dla poprzednich pokoleń, pozostaje wielkie i święte dla nas .
  17. Indult Agathy Christie.
  18. Liczba biskupów i księży, którzy okazują swoją niechęć do zmarłego papieża seniora, jest zawsze zaskakująca. Ci sami księża i biskupi, którzy zadowalają się przeciętnością swojej liturgii i nigdy nie dostrzegli szansy, jaką daje Summorum Pontificum, by spojrzeć dalej niż na czubek własnego nosa. Przyznanie się do porażki profesora Denisa Crouana , wybitnego specjalisty zarówno w dziedzinie teologii, jak i muzykologii sakralnej, powinno było wywołać trzęsienie ziemi w świecie francuskojęzycznym, i co więcej, nie wywołało to trzęsienia ziemi, lub prawie nic. Jest to odnotowane. Możesz teraz śledzić profesora Crouana na znakomitej stronie internetowej belgicatho .
  19. Sedes sapientiae nr 163. Gabriel Diaz-Patri. Wyjątkowość obrządku rzymskiego w świetle historii.
  20. temat ojciec Réginald-Marie Rivoire ze wspólnoty Saint-Vincent Ferrier w fascynującym i szczegółowym studium opublikowanym w zbiorze tekstów Spiritu Ferventes .
  21. Rodzina chrześcijańska
  22. Por. to przemówienie do Curie , albo ta cudowna konferencja w Fontgombault , pełna niedorzeczności, jak powiedziałby Dom Guéranger .
  23. Yves Daoudal w swoim tekście Pięćdziesiąt lat temu przytacza następującą anegdotę: „Wydaje się, że był to również szok dla… Pawła VI, według kardynała Jacques’a Martina, który opowiadał tę anegdotę kilkakrotnie. Dzień po Zesłaniu Ducha Świętego w 1970 roku biskup Martin, ówczesny prefekt Domu Papieskiego, przygotował, jak każdego ranka, szaty liturgiczne na mszę świętą od papieża. Kiedy Paweł VI zobaczył zielone szaty, powiedział mu: „Ale to są czerwone szaty, dziś jest Poniedziałek Zesłania Ducha Świętego, to oktawa Zesłania Ducha Świętego!”. Biskup Martin odpowiedział: „Ale, Ojcze Święty, nie ma już oktawy Zesłania Ducha Świętego!”. Paweł VI: „Co, nie ma już oktawy Zesłania Ducha Świętego? I kto o tym zdecydował?”. Biskup Martin: „To Ty, Ojcze Święty, podpisałeś jej zniesienie” .

Więcej informacji znajdziesz na blogu Emmanuela L. Di Rossettiego

Zapisz się, aby otrzymywać najnowsze wpisy na swój adres e-mail.

10 komentarzy na temat „ Co jest nie tak z mszą Pawła VI?

  1. 1 – Papież św. Pius V
    zatwierdził (1570)
    obrzędy liturgiczne
    istniejące w Kościele Świętym.

    Te obrzędy są formalnie dozwolone:
    * na zawsze;
    * bezwarunkowo;
    * dla każdego księdza katolickiego;
    A zatem:
    * dla wiernych.

    NIKT nie
    ma prawa
    ani władzy,
    aby im zabronić
    lub (próbować) ograniczyć ich użycie.

    Znakomity.

    2 – Nowy Ryt
    („Novus Ordo Missae” – NOM)
    został ogłoszony
    w kwietniu 1969 r.
    (wejście w życie:
    grudzień 1970 r.).

    W rzeczywistości
    Nowy Obrządek (NOM)
    jest
    od tego czasu
    szeroko kwestionowany.

    W szczególności
    od samego początku:
    * Kardynał OTTAVIANI,
    prefekt Świętego Oficjum,
    podpisał,
    w ramach swojej funkcji,
    13 września 1969 r.
    analizę
    krytyczną NOM”,
    która stwierdza w szczególności:
    * „Novus Ordo Missae (…)
    imponująco odchodzi,
    zarówno w ogólności,
    jak i w szczegółach
    od katolickiej teologii
    Mszy Świętej,
    jaka została sformułowana
    na XXII sesji
    Soboru
    Trydenckiego,
    który,
    ustalając ostatecznie

    wzniósł nieprzekraczalną barierę przeciwko

    , która mogłaby podważyć
    integralność Tajemnicy”.

    Źródło:
    https://renaissancecatholique.fr/boutique/produit/bref-examina-critique-du-nouvel-ordo-missae-reedition-2023/

    Taki spór teologiczny
    ma
    precedensu
    w historii
    Kościoła.

    Znakomity.

    3 – Dla kapłanów
    i
    wiernych
    wybór wyłącznie
    obrzędów zatwierdzonych
    przez
    papieża św. Piusa V
    jest całkowicie:
    * prawowity
    i
    * katolicki.

    Znakomity.-

  2. Mała uwaga: w akapicie „Reformatorzy w pracy”, w wierszach 6-7, czytamy: „(...) Sobór Watykański II położył kres mszy łacińskiej, celebracji zwróconej tyłem do ludu i komunii na rękę”. Wydaje mi się, że powinno być: „komunii do ust”...

  3. Brakuje Ci pewnych informacji: w swoich Wspomnieniach ojciec Bouyer, były protestant, który został katolikiem i oratorianinem, członkiem komisji ds. reformy liturgicznej i przyjacielem Pawła VI, wspomina, że po ogłoszeniu Nowego Testamentu miał okazję spotkać się z papieżem w jego apartamentach na prywatną rozmowę. Ponieważ postawa Bugniniego szczególnie go zaskoczyła, porozmawiał o tym z Pawłem VI. W rezultacie ta złowroga postać przybyła do wybitnych liturgistów i ogłosiła nowy pomysł: po prezentacji cała komisja zawołała: „Nie można zaakceptować czegoś takiego”. Bugnini powiedział im wtedy: „Ależ papież jest tym bardzo zainteresowany”. Następnie udał się, aby przedstawić ten sam nowy pomysł Pawłowi VI, który odpowiedział podobnie jak członkowie komisji, a złowroga postać odparła: „Ależ członkowie jednomyślnie bronią tego”. »
    Po tej wymianie zdań, która pokazała, że NOM jest w istocie kłamstwem, Bugnini, zamiast zostać sprowadzonym do stanu świeckiego, został wysłany-wydelegowany jako nuncjusz apostolski do Iranu…

  4. Wbrew powszechnej legendzie duch Soboru jest obecny nie tylko w sercu personalistycznej antropologii chrześcijańskiej, ekumenicznej eklezjologii katolickiej, inkluzywistycznej pneumatologii chrześcijańskiej i integralistycznej katolickiej nauki politycznej, które zawdzięczamy w szczególności odpowiednio Mounierowi, Congarowi, Rahnerowi i Maritainowi, ale także w co najmniej czterech tekstach Soboru, które nie są oderwane od wspomnianych nurtów myślowych, mianowicie Dignitatis humanae, Unitatis redintegratio, Nostra aetate i Gaudium et spes.

    Duch Soboru jest duchem chimerycznego pojednania z liberalno-humanistyczną koncepcją człowieka tamtych czasów, z liberalno-protestancką koncepcją jedności wśród chrześcijan, z agnostyczną humanistyczną koncepcją religii niechrześcijańskich i z humanistyczną koncepcją świata ONZ tamtych czasów, stąd te dwa wyrażenia Pawła VI: „kult człowieka” i „nasz nowy humanizm”.

    Inaczej mówiąc, na Soborze i po nim duch Soboru nie objawia się przede wszystkim ani wyłącznie w sprawach liturgicznych, ale objawia się nade wszystko w sprawach doktrynalno-duszpasterskich, w odniesieniu do zewnętrznego otoczenia Kościoła, pod płaszczykiem „dialogu” i w celu mniej lub bardziej niedokładnej, nieroztropnej i nieokreślonej „jedności” między różnymi wyznaniami chrześcijańskimi, między różnymi religiami i między wszystkimi różnymi koncepcjami współczesnego człowieka i świata.

    1. Twoja analiza jest precyzyjna, a Bóg wie, jak trudno jest wyjaśnić coś istotnego w Soborze Watykańskim II.

      1. Koncepcja, według której Sobór działa przede wszystkim w kierunku herezji, jest jedną z koncepcji najmniej sprzyjających zrozumieniu tego, co eksperci i ojcowie Soboru naprawdę chcieli uczynić, podczas gdy koncepcja, według której Sobór działa przede wszystkim w kierunku utopii, jest o wiele bardziej sprzyjająca zrozumieniu całej atmosfery, całej kultury i całej epoki.

        W przypadku gdy pojęcie ducha Soboru zostanie uznane za wątpliwe lub niejasne, zawsze można zastąpić je pojęciem mentalności soborowej, która często charakteryzuje się niemal systematyczną, ekstrawagancką, jeśli nie obsesyjną, stronniczością w dążeniu do życzliwości na rzecz niekatolickich wyznań chrześcijańskich, religii niechrześcijańskich i wielu ludzkich koncepcji i zachowań inspirowanych duchem współczesnego świata.

        Tę soborową mentalność można rozpoznać w samym sercu tych wyrażeń, ale także, a może nawet przede wszystkim, w zaniedbaniach, do których ucieka się wielu ludzi Kościoła, którzy często posługują się „nauką niewiedzy”, aby utrzymywać wiernych w niewiedzy co do tego, czym naprawdę są niekatolickie wyznania chrześcijańskie, religie niechrześcijańskie, a także co jest kulturowo i społecznie poprawne z najbardziej ortodoksyjnego i realistycznego, nadprzyrodzonego i teologicznego punktu widzenia, w tomistycznym znaczeniu każdego z tych terminów.

      2. Innym problemem, jaki stwarza reforma liturgii rzymskiej Bugniniana-Montinia, jest następujący problem: reforma ta jest niewiarygodnie przestarzała w kontekście historii ruchu liturgicznego w ogólności, a w szczególności w kontekście historii zmiany celu ruchu liturgicznego.

        W gruncie rzeczy, tak jak Sobór Watykański jest umiarkowanym, konsensualnym i optymistycznym soborem Trente Glorieuses, tak reforma liturgii jest reformą łabędziego śpiewu, bardziej kontrowersyjnego i bardziej pesymistycznego, Trente Glorieuses, w kontekście nadmiernego zabiegania o zmianę czytań i modlitw oraz nadmiernego wykorzystywania i następnie przeceniania kreatywności zespołów animacji liturgicznej, co wyrządziło ogromne szkody wspólnotom katolickim, zwłaszcza na Zachodzie.

        Nikt nie potrafi odnaleźć się w systemie, który sprawia wrażenie, że zmienia niemal wszystko, niemal wszędzie, niemal cały czas, a jednak właśnie takie wrażenie wywołało wprowadzanie reformy liturgii przez co najmniej dwadzieścia lat, to jest od roku 1969 do końca dziesiątego pełnego roku pontyfikatu Jana Pawła II.

Dodaj komentarz

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, jak przetwarzane są dane z Twoich komentarzy .